Zdziwienie, strach, ciekawość. W głowach pracowników kamieniołomu kotłują się różne myśli. Co się wydarzyło? Gdzie jest urobek? Dlaczego tak mało skały odpadło? Co to za kości, czyje? Co to za dziura? Zwycięża ciekawość, do otworu zagląda wiertacz strzałowy Roman Kińczyk wraz z więźniem - pracującym w kamieniołomie. Widok takiej ilości kości kojarzy się ze zbiorową mogiłą. Trzeba zawiadomić Dyrekcję Strońskich Zakładów Kamienia Budowlanego i Milicję.
Jednym z pierwszych, którzy weszli do jaskini był Prof. Wojciech Ciężkowski, dzięki któremu mamy poukładany ten ciąg zdarzeń:
- R. Kińczyk powiadomił kierownika Oddziału Kletno Stanisława Babińskiego, a ten dyrekcję BZKB,
po południu R. Kińczyk spotkał w Lądku Zdroju mgr. Mariana Ciężkowskiego, geologa w tutejszym uzdrowisku, którego poinformował o odkryciu
16 X 1966 (niedziela)
- ówczesny dyrektor BZKB, Tadeusz Czarnecki, również informuje M. Ciężkowskiego o odkryciu i prosi o spenetrowanie oraz wstępną ocenę odkrytego obiektu,
- zbiegiem okoliczności w tym dniu gościli w niedalekiej Jaskini Radochowskiej uczestnicy IV Ogólnopolskiego Sympozjum Speleologicznego,
17 X 1966 (poniedziałek)
- przed południem, wizja lokalna dozoru górniczego BZKB, po czym Kierownik Ruchu Zakładu Górniczego, z-ca dyrektora Stefan Buczak zawiadamia telefonicznie o odkryciu Instytut Geograficzny Uniwersytetu Wrocławskiego,
- ok. 16.00 przyjeżdża do Kletna M. Ciężkowski, któremu towarzyszą Emil Rakoczy, współpracownik w uzdrowisku, synowie Wojciech i Maciej oraz Bogdan Winiarski – kolega synów. Na miejscu czekał R. Kińczyk. M. Ciężkowski, E. Rakoczy i R. Kińczyk zeszli na dno Wielkiej Szczeliny po drabince dekarskiej; było to więc pierwsze wejście do Jaskini o charakterze eksploracyjnym. W trakcie tego pobytu zebrano kilka koszy od bielizny kości głównie z obecnej Sali Niedźwiedzia i z hałdy.
27 X 1966 (czwartek)
- Pierwszy przyjazd ekipy z Uniwersytetu Wrocławskiego w składzie M. Pulina, Antoni Ogorzałek i Teresa Wiszniowska, którzy wraz ze Zbigniewem Warzechą (przedstawiecielem Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody we Wrocławiu), Ludwikiem Pikułą (fotografem z Lądka) oraz z kimś z kamieniołomów spenetrowali dolne partie wrocławskie. W trakcie siedmiogodzinnego pobytu spenetrowano ok. 150 m korytarzy. Wykonane zostały wtedy pierwsze fotografie Jaskini,
- praktycznie od tego dnia Jaskinia nosi nazwę Niedźwiedziej, na podstawie oznaczenia większości występujących tu kości niedźwiedzia jaskiniowego – czego dokonała T. Wiszniowska.
Mówimy, że Jaskinia Niedźwiedzia została odkryta przypadkowo. Taka nawet nieokrągła rocznica 56- lecie, uświadamia nam wagę tego przypadku. Ilekroć będziecie przechodzić koło Jaskini Niedźwiedziej w drodze na Śnieżnik pomyślcie, że moglibyśmy nie wiedzieć o JEJ ISTNIENIU.
Policja radzi jak zaplanować podróż
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?