Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lęborczanie wspominają ofiary katastrofy w Smoleńsku i modlą się o spokój ich duszy

Iwona Ptasińska, Joanna Hramitko
Odwołane seanse, imprezy kulturalne, flagi łopoczące na wietrze oraz czarne wstążeczki na samochodach - tak żałoba narodowa jest obchodzona w Lęborku. Mieszkańcy wspominają tych, którzy byli tu wcześniej.

To miała być zwyczajna sobota. Może za wyjątkiem tego, że Episkopat Polski podjął decyzję o tym, by 10 kwietnia odbyły się uroczystości związane z uczczeniem 5 rocznicy śmierci Papieża Jana Pawła II. Nikt się nie spodziewał, że ta sobota zapisze się tragicznymi zgłoskami na kartach historii Polski. 96 osób zginęło w drodze do Katynia, w tym prezydent RP Lech Kaczyński wraz z żoną Marią.

W Polsce trwa żałoba narodowa. Lębork łączy się w bólu z całą Polską. W związku z tragedią, która dotknęła Polskę, jako wyraz solidarności i głębokiego współczucia już w sobotnie południe w Lęborku zawyły syreny i zabrzmiały dzwony w kościołach. Lęborczanie po mszach świętych wyruszyli pod obelisk papieski, by pomodlić się w intencji rychłej beatyfikacji Jana Pawła II oraz by powierzyć losy ojczyzny wstawiennictwu naszego Ojca Świętego. By dać szansę mieszkańcom Lęborka na wyrażenie swoich emocji od niedzieli do piątku w godz. 9-15 w sali rajców Urzędu Miasta wyłożona jest Księga Kondolencyjna. Zaś po godzinach pracy urzędu księga wystawiona zostanie w holu ratusza (wejście od ul. Armii Krajowej, po wcześniejszym użyciu dzwonka przy drzwiach).

Kurator oświaty wystosował do szkół w Pomorskiem apel o to, by uczcić wszystkich tragicznie zmarłych w katastrofie smoleńskiej dwiema minutami ciszy na pierwszej lekcji poniedziałkowych zajęć. Jak powiedziała nam Ewa Magott, dyrektor Społecznego Gimnazjum Językowego w Lęborku, flaga na szkole została wywieszona już w sobotę. W poniedziałek podczas pierwszych zajęć lekcyjnych każdy nauczyciel spotkał się w klasach z uczniami i wspólnie uczczono pamięć tragicznie zmarłych ofiar. Ponadto nauczyciele wysłuchali młodych ludzi, ich odczuć i przeprowadzili z nimi rozmowy na ten temat. W najbliższy czwartek szkołę odwiedzi ksiądz, z którym spotka się młodzież gimnazjalna i wspólnie pomodlą się w intencji zabitych.

Niedzielne msze odprawione zostały w intencji spokoju dusz ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem.Niemal we wszystkich domach prowadzone są rozmowy na temat tej tragedii, przyczyn katastrofy, składu delegacji. Wielu mieszkańców Lęborka wcześniej miało okazję spotkać się m.in. z prezydentem Lechem Kaczyńskim podczas jego ostatniego pobytu na Pomorzu, prezydentową Marią Kaczyńską, posłanką Izabelą Jarugą-Nowacką, wicemarszałkiem Sejmu Jerzy Szmajdzińskim czy Jolantą Szymanek-Deresz. Zaświadczają o tym fotografie i wspomnienia o nich. Niestety, dziś tych osób już nie ma wśród nas. Zginęli na służbie. Pozostaną jednak w naszej pamięci.

Małgorzata Borzeszkowska, znana w Lęborku poetka, napisała wiersz dedykowany ofiarom tragedii: "Powietrze zbyt ciężkie, by uniosło nasz żal naprzeciw katyńskiemu słońcu. Ziemia zbyt twarda, by ułożyć ich do snu właściwie bez marzeń. Drzewa zbyt wysokie ściągają z nieba to, co nam drogie, co nie przynależy do kociej kołyski chmur. Budują z ciał i suchych liści płonące wzgórze smutku."

- W taki sposób uczciliśmy śmierć najwartościowszych Synów i Córek Narodu Polskiego, którzy reprezentując władze Polski niespodziewanie złożyli ofiarę życia na urzędniczym stanowisku - powiedział burmistrz.

Mieszkańcy dokonują w Księgi Kondolencyjnej, aby to zrobili. Każdy, kto czuje potrzebę wspólnego trwania w modlitwie może od wczoraj uczestniczyć w spotkaniach, codziennie o godz. 21 przy obelisku JP II. Tam mieszkańcy będą wspólnie się modlić za tragicznie zmarłych i ich rodziny. Jak poinformował ksiądz Krenczkowski w najbliższym czasie odbędą się msze żałobne: o godz. 18 w piątek w kościele p.w. Św. Jakuba Apostoła, a dzień później w kościele p.w. NMP Królowej Polski, również o godzinie 18.

Otoczmy opieką rodziny ofiar
Kazimierz Kleina, senator
- Tragedia w Smoleńsku dotknęła nas wszystkich. Wiele z tych osób znałem osobiście i miałem przyjemność współpracować z nimi od lat. Ceniłem sobie znajomość z naszymi pomorskimi parlamentarzystami: Maciejem Płażyńskim i Arkadiuszem Rybickim.
Dużym bólem jest dla mnie śmierć senatorów, z którymi w ostatnich latach współpracowałam bardzo blisko. Krystyna Bochenek, Stanisław Zając i Janina Felińska to ważne postaci, których bez wątpienia będzie bardzo brakowało w senackich ławach.
Pani wicemarszałek Krystyna Bochenek była dziennikarzem, miłośnikiem języka polskiego. Szczególnie ważne było dla niej to, aby zawsze i wszędzie poprawnie mówić po polsku. Senatora Stanisława Zająca znałem od 1997 roku. Był absolutnie bezkonfliktowy, zawsze szukający porozumienia. W obliczu tak wielkiej tragedii, jaka spotkała nas, Polaków ważne jest to, abyśmy wspierali się wzajemnie. Szczególną opieką należy otoczyć bliskich ofiar, gdyż to oni najdotkliwiej odczuli ogrom tej katastrofy.

Nie mogę uwierzyć, że zginęła pani Iza
Anna Sobolewska
- Pani Izabela była dla mnie wielkim przyjacielem. Nie mogę w to uwierzyć, że już jej u moich seniorów nie będzie. A tak świetnie się z nią rozmawiało. Miała ogromne plany przyszłościowe. Jej odejście to dla mnie wielka strata, a odejście w tak tragicznej sytuacji to przeogromny ból.
Pomagała ludziom słabym, chorym, niepełnosprawnym. Także moim seniorom. Dwa razy bardzo pomogła nam finansowo, gdy jechaliśmy do Pragi, zapewniła nam autokar. Umiała wokół siebie gromadzić ludzi i z nimi współpracować, bo miała otwarte dla nich serce. Za prezydentury Kwaśniewskiego była wicepremierem i ministrem do spraw socjalnych i tu zrobiła wiele dobrego dla lęborczan. Często ją gościliśmy tutaj. Ostatnio była na Boże Narodzenie. Na Wielkanoc nie mogła przyjechać, bo wybrała się w góry z mężem i córkami. Góry kochała. Ale przysłała mi życzenia, bo zresztą zawsze to robiła.
Miała dobry charakter. Była wyważona i elegancka. Uwielbialiśmy ją, bo dużo dla kobiet zrobiła. Napawała nas odwagą i otuchą.
Nie mogę zrozumieć, że już jej nie ma. Nie mogę tego zaakceptować, chociaż wiem, że to nic nie zmieni. Tak bardzo się rozumiałyśmy. Łączyło nas społecznikowskie działanie na rzecz drugiego człowieka. Nie widzę w polityce drugiej takiej wspaniałej kobiety.
Może politycy postawią teraz bardziej na wartości i promowanie patriotyzmu. Może wreszcie skończą się kłótnie.

Jestem w szoku
Łukasz Wojda, uczeń kl. II LO nr 2
- Przebieg wydarzeń oglądałem w telewizji. Zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Nie wyobrażałem sobie wcześniej, że może się coś takiego Polakom przydarzyć. Jakiego trzeba czasu, żeby wyrównać tę stratę.

To ogromna strata dla Polski
Witold Namyślak poseł na Sejm
- W katastrofie samolotu prezydenckiego 10 kwietnia zginęło m.in. 15 posłów i trzech senatorów. Wśród nich byli moi koledzy z Klubu Parlamentarnego PO RP: Grzegorz Dolniak, Arkadiusz Rybkicki i Sebastian Karpiniuk. Wszystkich ich, jak i pozostałych tragicznie zmarłych parlamentarzystów, znałem osobiście.
Grzegorz Dolniak, wiceszef Klubu Parlamentarnego PO, zawsze zamyślony i zatroskany sprawiał na mnie wrażenie, że myślami jest gdzieś daleko. Pewnie i tak było, bo na co dzień pochłonięty był wieloma sprawami związanymi z pracą Klubu. Ale zawsze można było liczyć na chwilę życzliwej rozmowy.
Arkadiusz Rybicki, opozycjonista z Gdańska to bardzo znana postać. Zawsze sympatyczny, ciepły, spokojny. W bezpośrednim kontakcie wydawał się bardzo wrażliwy. Bardzo mi żal straty Sebastiana Karpiniuka, młodego, bardzo dobrze zapowiadającego się polityka oraz Macieja Płażyńskiego. Znałem go najdłużej. Pamiętam go już z czasów, kiedy pełnił funkcję wojewody.

Opłakujmy wszystkich
Luiza Górlikowska z Dziechlina
- Szkoda tych ludzi, którzy zginęli w tak straszliwy sposób. Ale boli mnie, że tak mało mówi się o stewardesach i innych mniej znanych ofiarach. Chciałabym się o nich dowiedzieć więcej.

Jerzy Szmajdziński pomagał ludziom
Piotr Gontarek, radny wojewódzki
- Straszna tragedia. Należę do ludzi uczuciowych i czułych na cudze nieszczęście i wiadomość o tej hekatombie ofiar tak mną wstrząsnęła, że nie mogłem sobie znaleźć miejsca przez cały dzień. Wieczorem, zaczęły mną targać mieszane uczucia: z jednej strony nadal ten przeogromny smutek po tak wielkiej stracie, a z drugiej pytanie, dlaczego tyle ważnych osób leciało jednym samolotem, dlaczego pilot nie zrezygnował z lądowania pod Smoleńskiem, gdy mu sugerowano inne lotniska.
Z ludzi, którzy zginęli znałem dobrze, bo od 20 lat Jurka Szmajdzińskiego. Znałem go jako człowieka konsyliacyjnego, wyważonego, kierującego się rozwagą i mądrością życiową. Był koleżeński i przyjacielski. Jeśli widział sens przysługi, to jej nie odmawiał. Z pięć lat temu, gdy był ministrem obrony narodowej, taką właśnie mi oddał, kiedy się do niego zwróciłem jako sekretarz Rady Wojewódzkiej SLD w Gdańsku. Nie tyle mnie, co wsi Stara Kiszewa. Chodziło o pomoc w rozbiórce starego, a budowie nowego mostu, który by skrócił drogę do kościoła z jednej strony, a rolnikom na pola z drugiej. Ta kaszubska gmina nie miała dość środków na taką inwestycję. Zasugerowałem Jurkowi, czy nie dałoby się uzyskać pomocy wojska, saperów z Tczewa. Jurek skierował taką decyzję i żołnierze zostali na koszt gminy zakwaterowani we wsi latem. I most stanął w jedne wakacje.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto