Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Monika Dorota: Do filmu Smarzowskiego trafiłam "z ulicy"

Kamil Jaworski
Archiwum Moniki Doroty
Życie mnie nie oszczędzało. Walczyłam z bulimią i brakiem wiary w swoje możliwości. Jestem teraz silną kobietą. Uwierzyłam w siebie.

Jarosławianka udowadnia nie tylko to jak można łączyć ze sobą modeling, aktorstwo i sporty walki, ale przede wszystkim to, że jeśli weźmie się życie w swoje ręce, to można pokonać wszystkie przeciwności losu. Powtarza, że stawianie sobie celów to pierwszy krok, drugi to konsekwencja w działaniu. Ale zarówno ani pierwsze, ani drugie nie przyniesie pozytywnego skutku jeśli nie będziemy mieć szacunku dla siebie samych.

- Kiedyś brakowało mi wiary we własne możliwości. To był czas kiedy nie miałam ochoty wstawać z łóżka, a na samą myśl o tym, że muszę iść na siłownię, chciało mi się płakać. Dziś jestem silną kobietą i nie ma już dla mnie rzeczy niemożliwych – mówi.

W szkole Monika oprócz braku pewności siebie zmagała się też z chorobą. Opowiada, że po wygranej z bulimią poczuła się jakby wygrała nowe życie. Wyjechała do Krakowa i już tam została. Podczas studiów z psychologii zaczęła pierwsze przygody z aktorstwem. Dzięki castingowi w Rzeszowie, trafiła do filmu „Konsumenci”. W Krakowie uczyła się w dwóch szkołach, które przygotowały ją do studiowania na wydziale aktorskim w Warszawie pod okiem prof. Edwarda Lindego-Lubaszenki.

Zagrać u Smarzowskiego. Nie mogła zmarnować tej szansy

- Do filmu „Pod mocnym aniołem” trafiłam „z ulicy”. Było to jeszcze w czasie studiów w Warszawie. Poszłam na casting, szukali pielęgniarki. Pamiętam, że nie zastanawiałam się nad tym specjalnie, zrobiłam swoje i tyle. Mieli zadzwonić w poniedziałek, ale nie zadzwonili więc we wtorek poleciałam do Włoch. W czwartek dostałam telefon, że dostaję te rolę. Nie potrafię opisać co wtedy czułam. Szybko sprawdziłam połączenia z Włoch do Polski żeby zdążyć na plan. Babcia dała mi pieniądze na bilet. Pomyślałam, że nie po to studiuję w trzeciej szkole aktorskiej żeby teraz odpuścić – śmieje się.

Jarosławianka potrafi pogodzić ze sobą zajęcia, które dla wielu mogą się wydawać nie do pogodzenia. Do pracy modelki zachęcił ją jej brat Damian, a do uprawiania sztuk walki, drugi brat Michał. Była wtedy na etapie odchudzania, a Michał przekonywał ją, że treningi w tym pomogą. Nie przewidział jednak, że Monika tak szybko pokocha ten sport. Ostatnio została zaproszona na zgrupowanie kadry Polski Kickboxingu Full Contact, które prowadzi jeden z najlepszych trenerów w Polsce, Radosław Laskowski. Na obozie miała okazję ćwiczyć z Mistrzem Świata w Kickboxingu Full Contact, Mateuszem Kubiszynem z Lubaczowa. W Warszawie Monika trenuje pod okiem Marcina Różalskiego, który jest też zawodnikiem KSW. W Krakowie gdzie również mieszka, trenuje z Tomaszem Mamulskim, trenerem kadry narodowej w K1. Monika podkreśla, że tak naprawdę wszystko zaczęło się od Marcina Różalskiego, bo to on wydobył niej twardy charakter i pomógł jej zgubić 15 kilo.

Dzięki jednemu bratu rozpoczęła karierę w sporcie, dzięki drugiemu zrobiła pierwszy krok do modelingu

Monika opowiada, że drugi brat Damian wręcz wypychał ją z domu na casting, w którym szukano modelki. - Nie wierzyłam, że akurat ja mogę się spodobać. Udało się i od tamtej pory współpracuję z dwoma firmami produkującymi bieliznę -opowiada.

- Cieszę się, że mogę być kobieca i równocześnie waleczna. Moje nazwisko, które jest tak naprawdę imieniem, to chyba nie jest przypadek. Gdzieś w środku czuję, że są we mnie dwie kobiety. Ta jedna, to ta waleczna i zadziorna, która staje w ringu. A druga to ta subtelna i kobieca, która wychodzi na plan filmowy. Ale zarówno jedna jak i druga zawsze daje z siebie wszystko. Moim cichym marzeniem jest zagrać w polskim „Rockym” w spódnicy. Może jakiś reżyser wpadnie na taki pomysł – śmieje się.

Do zmieniania swojego życia na lepsze, motywuje innych na YouTube

Na kanale „Monika Dorota Walka O Siebie” dziewczyna zachęca do walki swoje marzenia. Nagrywa motywacyjne filmy, w których podkreśla jak wielka siła drzemie w pozytywnym myśleniu. W Krakowie mieszka pod jednym dachem z Fryderykiem, chłopcem chorym na niewydolność nerek, dzięki któremu jak podkreśla wiele się nauczyła. - Kiedy budził mnie codziennie i widziałam jak takie małe dziecko, może mieć tyle siły, zrozumiałam, że nie ma rzeczy niemożliwych - mówi.

- Trzeba znaleźć w sobie odwagę i dokonać zmian, nawet jeśli wymagają od nas największego poświęcenia - podsumowuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaroslaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto