II liga koszykówki mężczyzn - Polonia Przemyśl
Kto będzie pamiętać o stylu?
Reguły w dzisiejszym sporcie są proste, a przez to dość brutalne: dopóki się wygrywa, nie ma sprawy. Nikt nie da złamanego grosza za piękną porażkę. Za to triumf, choćby w opłakanym stylu, liczy się najbardziej. Może to i zdrowe, wszak w rywalizacji sukces to podstawa. Wychodząc z tego założenia, wyjazd Przemyskich Niedźwiadków do Gorlic należy uznać za udany. Wyszli na parkiet, trochę, po sportowemu oczywiście, pobili się z ambitnymi koszykarzami Glimaru i zaksięgowali komplet punktów. Koneserzy formy mogą jednak mieć spore wątpliwości. I słusznie, podopieczni Mariusza Zamirskiego bowiem po raz kolejny nie zachwycili. Pytanie tylko, kto za miesiąc będzie pamiętać o stylu?
I kwarta dość nieoczekiwanie należała do gospodarzy. Koszykarze Glimaru, podobnie jak na inaugurację w Przemyślu, imponowali skutecznością. Dużo krzywdy polonistom czynili zwłaszcza gracze obwodowi: Daniel Oczkowicz i Wojciech Rykała. Największą jednak krzywdę Niedźwiadki robiły sobie... same, frywolnie traktując defensywne obowiązki. Wprawdzie w 6. min objęli nawet spore prowadzenie - 13:18, ale proste błędy nie pozwoliły im cieszyć się z wygrania tej ćwiartki.
Wystarczyło nieco więcej konsekwencji w drugich 10 minutach, aby inicjatywa przeszła w ręce przemyślan. Nie oszałamiająca, udane akcje bowiem znów przeplatane były dziwactwami rzadkiej maści. 14. min - 33:40. "Swoje" robili pospołu Grzegorz Płocica i Daniel Puchalski, a po raz kolejny ważnym ogniwem okazał się Robert Galanty. 20. min - 46:52. III kwarta była najlepsza w wykonaniu Niedźwiadków. Zaskoczyła obrona, a kosz gorliczan dziurawić zaczął wreszcie Bartosz Krupa. Przewaga była już dwucyfrowa i taką pozostała przed decydującą ćwiartką. 30. min - 57:68 i prawdę powiedziawszy był to najmniejszy wymiar kary dla Glimaru. Zwykła kurtuazja ze strony Niedźwiadków, która omal nie skończyła się tragicznie. W IV kwarcie, zamiast pójść za ciosem, przemyślanie woleli pójść w... maliny. Niezrozumienie intencji partnerów, proste straty i ponowny brak konsekwencji w ogrywaniu do bólu partnerów, którym "idzie" spowodowało, iż w 38. min Glimar, po dwóch kolejnych "trójkach", przegrywał ledwie 78:80. Całe szczęście podobnymi rzutami popisali się G. Płocica oraz Daniel Niemiec i Niedźwiadki, pomni pozytywnej bezczelności gorliczan sprzed chwili, wypracowanej przewagi strzegli jak oka w głowie do końcowej syreny.
MG
Mariusz Zamirski (trener Polonii): - Satysfakcja jest tylko z wygranej. Styl martwi. Być może wpływ na taki stan rzeczy miały choroby Płocicy, Puchalskiego i Szkółki. Nie trenowaliśmy normalnie. Ale nie ma żadnego wytłumaczenia dla szeregu prostych strat. Zespół z aspiracjami nie może sobie na to pozwolić. Znowu, mając rywala prawie na łopatkach, pozwoliliśmy mu się podnieść. Nie potrafiliśmy pójść za ciosem. Brakowało zdrowego rozsądku. Nie wiem z czego to wynika, ale odczuwam brak swobody w poczynaniach niektórych graczy. Nie ma tak potrzebnego luzu.
Strzelcy (po 8 kolejkach):
174 pkt. - Grzegorz Płocica
129 pkt. - Daniel Puchalski
99 pkt. - Bartosz Krupa
98 pkt. - Daniel Niemiec
92 pkt. - Robert Grzyb
58 pkt. - Robert Galanty
11 pkt. - Piotr Kindlik
9 pkt. - Maciej Szkółka
4 pkt. - Krzysztof Jakubów, Tomasz Kołodziej
Glimar - Polonia 79:87 (26:25, 20:27, 11:16, 22:19)
Punkty: D. Oczkowicz 18 (2x3 pkt.), W. Rykała 15 (3x3), P. Adamczyk 14, M. Piątek 10, P. Cygan 8 (2x3), Ł. Puścizna 8 (1x3), D. Belczyk 4, M. Ludwin 2 (G); G. Płocica 21 (1x3), B. Krupa 18 (4x3), D. Puchalski 17, R. Galanty 14 (1x3), D. Niemiec 11 (2x3), R. Grzyb 3, M. Szkółka 2, P. Kindlik 1 (P).
Sędziowali: Andrzej Bartocha (Kielce), Karol Nowak (Kraśnik). Widzów: 400.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?