Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Eugeniusz Pikus jest sponsorem Sokoła Sokolniki. To dzięki niemu o klubie usłyszało całe Podkarpacie

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Za Termaliką Bruk-Bet Nieciecza stoją Danuta i Krzysztof Witkowscy, Groclin Grodzisk Wielkopolski miał Zbigniewa Drzymałę, a w niewielkich Sokolnikach działa Eugeniusz Pikus, dzięki któremu o Sokole usłyszało całe Podkarpacie.

- Podejrzewam, że gdyby nie on to gralibyśmy na poziomie B klasy. Bez niego nie mielibyśmy funduszy na nic więcej – nie ukrywa Przemysław Galek, prezes Sokoła Sokolniki. Tak naprawdę kogo byśmy nie spytali to o Eugeniuszu Pikusie słyszymy same superlatywy.

– To dla niego wygraliśmy ze Stalą Gorzyce i Geo-Eko Ekoball Stalą Sanok – mówił po awansie do finału Regionalnego Pucharu Polski trener Daniel Beszczyński. – Pan Eugeniusz długo mnie namawiał, abym został trenerem drużyny, bo pochodzę z Sokolnik. W końcu dałem się namówić przed tym sezonem, i na pewno nie żałuję – dodawał.

Chciał Błaszczykowskiego

Dla pana Eugeniusza wspomniana wygrana z sąsiednią Stalą Gorzyce miała wyjątkowy smak, bo przed laty pomagał Tłokom, z którymi świętował awans na zaplecze ekstraklasy. Był nawet zwolennikiem sprowadzenia do drużyny Jakuba Błaszczykowskiego, ale nie wszyscy podzielali jego zdanie i temat upadł.

– Niedługo po tym trafił do Wisły Kraków, a później już wszyscy dobrze pamiętamy, jak się potoczyły jego losy – słyszymy od Eugeniusza Pikusa.

W Sokole Sokolniki działa od 2008 roku. Wtedy była to drużyna grająca w klasie B. Od tego czasu zaliczyła ogromny progres, przez rok grała nawet w 4 lidze, a obecnie jest bardzo solidnym zespołem w klasie okręgowej. Jednym z największych sukcesów był jednak niedawny udział w finale Regionalnego Pucharu Polski na szczeblu województwa i rywalizacja ze Stalą Rzeszów.

Wnuki oczkiem w głowie

- Jestem zarówno dumny, jak i szczęśliwy. Nie ukrywam, że przeżywałem to wszystko, bo jest to historyczny moment. Można powiedzieć, że sprawiłem wielką frajdę swoim dwóm wnuczkom, którzy mają zacięcie do piłki nożnej i trenują w AMO Sandomierz. Już od dłuższego czasu przeżywali ten mecz finałowy ze Stalą Rzeszów. Dla mnie to spotkanie, które odbyło się w naszej kochanej wsi Sokolniki, to była wielka satysfakcja i rodzaj nagrody za całe zaangażowanie. Kieruję się zasadą, żeby w małych rzeczach być wielkim i mój zespół nie przestraszył się tak renomowanego rywala. Do pełni szczęścia zabrakło choćby jednej bramki zdobytej przez mój zespół – opowiada Eugeniusz Pikus, którego oczkiem w głowie są wspomniane wnuki. Jeździ z nimi na mecze do Kielc, a obaj chłopcy towarzyszyli również dziadkowi na finale pucharu.

Milion w cztery lata

Jego miłość do piłki nożnej również zaczęła się w dzieciństwie.

– Można powiedzieć, że kocham piłkę od zawsze. Te kilkadziesiąt lat temu, to były zupełnie inne czasy. Kiedyś wszyscy biegaliśmy za piłką, a teraz w drużynach są kłopoty z wychowankami – słyszymy.

Już jako dorosły mężczyzna wyjechał do Francji, a po powrocie do kraju otworzył bardzo dobrze prosperującą firmę.

– I umie się dzielić własnymi pieniążkami. Mając takiego sponsora na pewno jest dużo łatwiej zarządzać klubem. Pan Eugeniusz Pikus od 2008 roku w znacznym stopniu przyczynia się do sukcesów, jakie mają miejsce w Sokolnikach – mówi Przemysław Galek.

Obecnie Sokół może się pochwalić ładnym, kameralnym obiektem, i tu również swoje zasługi ma główny sponsor. Nie tylko jednak on.

– Za sprawą wójta mamy trybunę. Na zegar składali się ludzie. Ja za wszystkich założyłem, a potem w składkach mi te pieniądze zwrócili. Każdy więc dołożył swój grosz do tego, że mamy zegar na stadionie – mówi sam zainteresowany, który wyłożył już masę pieniędzy na działalność klubu.

- Ostatnio nawet na którymś ze spotkań w luźnej rozmowie powiedziałem, że przez ostatnie cztery lata wyłożyłem milion złotych. Usłyszałem, że pasja kosztuje (śmiech). Ogólnie jednak nie liczę tych pieniędzy wydawanych na sport. Na pewno nie robię tego kosztem rodziny. Potrafię się dzielić, i tyle – uśmiecha się Eugeniusz Pikus, który przeszedł na emeryturę, ale nie oznacza to, że nadejdą trudniejsze czasy dla Sokoła.

To jego klub i na pewno wciąż może liczyć na pomoc swojego dobrodzieja. Pan Eugeniusz kocha bowiem piłkę nożną.

– Ja chodzę nawet na treningi drużyny, bo to świetna okazja, aby się spotkać ze znajomymi i porozmawiać, oczywiście o piłce – uśmiecha się Eugeniusz Pikus.

– Można powiedzieć, że całe otoczenie jest skupione wokół niego. Nie udziela się tylko jako sponsor Sokoła Sokolniki, ale dużo zrobił dla całej miejscowości. Umie się dzielić z nami wszystkimi i dużo inwestycji wyszło z jego inicjatywy – kończy Przemysław Galek.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto