Produkująca kosmetyki kolorowe firma Inglot z Przemyśla to globalny gracz. Pod tą marką działa kilkaset sklepów w wielu krajach, na wszystkich kontynentach. Zagraniczne w zdecydowanej większości prowadzone są przez franczyzobiorców, czyli osoby współpracujące z firmą, używające jej logo, ale działające na własną rękę, m.in. prowadzące swoje kampanie promocyjne. Takie sklepy obecne są również w Rosji i na Białorusi i o to pretensje mają internauci.
Sklepy Inglota w Rosji nie przerwały działalności po wybuchu wojny. Franczyzobiorca, na stronie na facebooku, instragramie i innych portalach społecznościowych zamieszczał posty promocyjne. M.in. 5 marca reklamujące kolekcję Disco. Gryzło się to z bestialstwami dokonywanymi przez Rosjan w Ukrainie. Stąd reakcja wielu internautów, którzy negatywnie komentowali działalność firmy i się oburzali. Pojawiły się głosy, że wzorem innych, zachodnich firm działających w Rosji, powinna wycofać się z tego rynku.
Jak zapewnia Inglot, od 24 lutego firma nie sprzedała żadnego produktu do Rosji, a działające w tym państwie sklepy z logo Inglota nie są własnością firmy.
- W związku z obecną sytuacją w Ukrainie, chcielibyśmy poinformować, że obecnie nie posiadamy wiążącej nas umowy z byłym kontrahentem z Rosji. Nie posiadamy własnych struktur w Rosji. W świetle prawa nie mamy możliwości ograniczenia odsprzedaży towaru zakupionego przez kontrahenta z Rosji przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie - w oficjalnym komunikacie poinformował Inglot.
Przemyskiej firmie udało się zablokować rosyjską wersję strony Inglota na Facebooku, która bezprawnie używała logo. Trwają starania, aby tak się stało również na Instagramie. Jednak, jak przyznaje firma, usunięcie strony z portalu V-Kontakte jest praktycznie niemożliwe. V-Kontakte to rosyjski odpowiednik Facebooka. Na tym portalu nadal zamieszczane są posty promujące produkty Inglota. Działa również strona internetowa, przez która można kupić kosmetyki.
Internauci mają również pretensje o działalność firmy na Białorusi. W tym kraju jest kilka salonów.
- Prowadzimy współpracę z franczyzobiorcą w tym kraju. (...) Do tej kwestii podchodzimy z perspektywy ludzkiej, wiedząc, że znaczna część obywateli Białorusi powinna być postrzegana jako ofiara reżimu, a nie agresor - informuje Inglot.
Firma, której główna siedziba znajduje się zaledwie 10 km od granicy z Ukrainą, podkreśla, że pracuje u niej wiele osób z Ukrainy. Dodaje, że podejmuje szereg działań pomocowych na rzecz ofiar wojny.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?