3 wypadki, 7 kolizji, 5 nietrzeźwych użytkowników dróg, kilkadziesiąt interwencji i kilkadziesiąt skontrolowanych pojazdów w ciągu jednej doby
Policyjne działania pod kryptonimem "Bezpieczny tydzień" mają charakter prewencyjno- represyjny - wyjaśnia podinspektor Bogdan Wolicki, naczelnik sekcji prewencji KPP. Zadanie do którego zmobilizowaliśmy całe nasze siły to ograniczenie zjawisk, które szczególnie bulwersują opinię publiczną i wpływają na poczucie zagrożenia. Na podstawie analiz zdarzeń wytypowane zostały więc rejony szczególnie zagrożone i tam skierowaliśmy patrole.
Do godziny 16 w jarosławskim powiecie działo się niewiele, ale już po 16 telefony na stanowisku oficera dyżurnego zaczęły się urywać. 16.25 - na ulicy Słowackiego jakiś wandal rozbił wystawową szybę. 16.34 - na ulicy Zamkowej samochód potrącił rowerzystę, którego w ciężkim stanie odwieziono do szpitala. 17.00 - w Tyniowicach pies pogryzł 14-letnią dziewczynkę. 17.04 - w Wierzbnej kierowca citröena potrącił pieszego. Sprawca miał 0,70 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. 17.21 - w Kramarzówce biały bus potrącił pieszego, który prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu. Kierowca odjechał z miejsca wypadku. Po każdym takim telefonie na miejsce kierowany jest patrol. W eterze krzyżują się meldunki. Wsiadamy do jednego z radiowozów.
Mieszkanka ul. Siemińskiego prosi o pomoc, bo pijany mąż awanturuje się, a ona musi jechać do pracy i nie ma z kim zostawić dzieci. Jedziemy na "Kolonię oficerską". Policjanci wchodzą do jednorodzinnego domku. To bardzo trudne rozmowy - mówi jeden z nich, wracając po 25 minutach. Bierze mikrofon i melduje dyżurnemu: - Strony pouczono. Tego wieczora w eterze chyba kilkadziesiąt razy słychać jeszcze komunikat: "strony pouczono". Policjanci załatwili ponad trzydzieści domowych interwencji.
Po wykonaniu zadania wracamy w wyznaczony rejon, w okolicę os. Kombatantów. Na widok radiowozu spod marketu w popłochu uciekają Ukrainki handlujące papierosami. Objeżdżamy garaże na tyłach osiedla, ale dyżurny przez radio kieruje nas do Wierzbnej, gdzie ponoć jakiś pieszy tamuje ruch na szosie. Na czteropasmówce za Wierzbną z daleka widać, jak pojazdy omijają "coś" szerokim łukiem. To Piotr, który wraca od strony Mirocina ze swoich imienin (jak można się domyślać). Ubrany na ciemno, prawie niewidoczny w strugach deszczu, idzie zygzakiem prawym pasem trasy szybkiego ruchu, nie reagując na światła ani klaksony. Trafia "na dołek" (tak funkcjonariusze nazywają policyjną izbę zatrzymań), co prawdopodobnie ratuje mu życie.
Tymczasem z Laszek ktoś zgłasza, że skradziono mu malucha. Dosłownie minutę później policjanci patrolujący tamtą okolicę meldują, że zatrzymali do kontroli małego fiata, którego kierowca zostawił w aucie dwoje pasażerów a sam uciekł. Podejrzana sprawa - stwierdza oficer dyżurny i kieruje tam drugi radiowóz. Godzinę później wszystko się wyjaśnia. 23-letni Leszek B., wiedząc że wcześniej trochę wypił, na widok radiowozu wpadł w panikę i uciekł porzucając auto. Chcąc uniknąć kłopotu, zadzwonił od znajomego na policję, zgłaszając kradzież pojazdu. Kiedy przywieziono go na komendę, zamiast podziękować policjantom za odzyskanie "skradzionego" auta, opuścił głowę i bąkał coś niewyraźnie. Następny klient "na dołek".
J.S.
Dalszy ciąg relacji z policyjnego patrolu znajdziesz w aktualnym numerze ŻP.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?