Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarz z Przemyśla leczył pacjentów z COVID-19, teraz musi się z tego tłumaczyć. Bronią go Internauci

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Lek. med. Włodzimierz Bodnar z Przemyśla.
Lek. med. Włodzimierz Bodnar z Przemyśla. Archiwum Włodzimierza Bodnara
Najpierw wiele miesięcy starał się, aby ludzie usłyszeli o jego metodzie skutecznego leczenia COVID-19. Gdy wreszcie sprawa nabrała ogólnopolskiego rozgłosu, musiał spasować. Już nie leczy nowych pacjentów swoją metodą, będzie się musiał tłumaczyć przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej. Jednak nie podaje się całkiem, a w jego obronie stają internauci z różnych stron Polski, zbierają podpisy pod petycją do ministerstwa zdrowia.

- Dzisiaj wysłałem informację do Ministerstwa Zdrowia z prośbą o pilny kontakt. Może to coś wyjaśni. Co dalej z moją metodą leczenia? Nie wiem. Ruch jest po stronie ministerstwa. Ja mam pewne pomysły, aby zadziałać odpowiednio szybko, ale to zależy od ministra zdrowia, czy zechce się ze mną spotkać, czy nie

— w środę mówił "Nowinom" lek. med. Waldemar Bodnar z Przemyśla.

Należy do najbardziej uznanych lekarzy z Przemyśla. Pediatra i specjalista chorób płuc. Z bogatym, 30-letnim doświadczeniem.

Już w marcu przemyski lekarz informację o swojej metodzie leczenia wysyłał do różnych przedstawicieli środowiska medycznego. Głównie w kraju, ale także m.in. do Australii. Bez odzewu. Pisma trafiły do wszystkich lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego. Efekt? "Bez większego odzewu". W lipcu pozytywnie zareagował jedynie profesor ze Szczecina, który przyznał rację przemyskiemu lekarzowi. Do decydentów rządowych starał się dotrzeć również przez posłów. Bez efektu.

- Twierdzę, że przy tym sposobie leczenia w ciągu 48 godzin można ustabilizować co najmniej 99 proc. ciężkich przypadków w Polsce, przebywających obecnie w leczeniu szpitalnym, a po tym okresie następuje okres kilkudniowego zdrowienia

— przekonywał na stronie internetowej przychodni.

Środowisko medyczne nie było zainteresowane, internauci są zachwyceni

Wobec rosnącej kolejnej fali pandemii, a równocześnie braku reakcji środowiska decydentów medycznych, w październiku zdecydował się szerzej poinformować o metodzie.

"W okresie luty – październik mam udokumentowane ponad 100 przypadków wyleczeń i codziennie przybywa ich lawinowo po kilkanaście. Znaczna ich część była o dość ostrym przebiegu. Część chorych miała choroby współistniejące, tak obciążające przy zachorowaniu"

- opisywał na stronie internetowej przychodni Włodzimierz Bodnar.

I dalej:

"Obecnie sam jestem w okresie rekonwalescencji i na kwarantannie po przeżyciu ciężkiego ataku COVID-19 (potwierdzony testem RT-PCR). Mam 59 lat i ze względów kardiologicznych należałem do wysokiej grupy ryzyka. Stosując moją metodę leczenia, objawy zaczęły się cofać po 48 godzinach od rozpoczęcia leczenia. Obecnie czuję się na tyle dobrze, całkowicie wyleczony i by móc samodzielnie napisać tę wiadomość, leczyć nieprzerwanie pacjentów przez telefon konsultując, pisząc im elektronicznie recepty, ponieważ mam zamontowany system komunikacji z własną przychodnią w domu. Każdy pacjent w trakcie ostrej fazy infekcji w stałym kontakcie ze mną i przez kolejne 3-4 dni codziennie informuje mnie o swoim stanie zdrowia"

- przytaczał argumenty Bodnar.
Następnie dość dokładnie wtajemniczał w swoją metodę leczenia.

M.in. pisał:

"Główny lek (substancja czynna) amantadya, który stosuję, nie jest wpisany w schematy leczenia COVID-19,choć jest lekiem znanym od około 30-40 lat i stosowanym w leczeniu innych chorób. Mówimy tu już o leczeniu przyczynowym – czyli całkowitej inaktywacji aktywności wirusa. Wirus pozostaje nieaktywny. Nie działa już na organizm, dlatego efekt jest tak znacznej poprawy."

Uwaga! Nie można stosować samodzielnie!

Od razu, grubą czcionką, wyraźnie zaznaczał, że "leczenie powinno się odbywać tylko na zlecenie lekarza (lek jest na receptę i każdy lek można przedawkować i są przeciwskazania), zaś samo leczenie jest połączone z leczeniem objawowym i obostrzeniami w diecie".

- Nie można stosować samodzielnie!

- zdecydowanie i odpowiedzialnie przestrzegał. Zdawał sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach wiele osób próbuje samodzielnie się leczyć u "doktora google", posiłkując się przeróżnymi radami wyszukanymi w wirtualnej sieci.

Wraz z pojawieniem się pierwszych artykułów w mediach o sprawie zaczęło być coraz głośniej. Na tyle głośno, że sprawa trafiła do Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie, a doktor Bodnar będzie się musiał tłumaczyć przez Rzecznikiem Odpowiedzialności Zawodowej. Procedury w tego typu sprawach są przewlekłe, mogą potrwać kilka miesięcy.

Tymczasem gwałtownie rośnie zainteresowanie metodą Bodnara. Zarówno zwolenników, jak i przeciwników.
Poparcie prezydenta Przemyśla. Sprawą interesują się instytucje Unii Europejska

Przemyskiego lekarza poparł prezydent Przemyśla Wojciech Bakun.

- Może w dobie wydatkowania miliardów na ochronę zdrowia związaną z Covid-19, warto odnieść się do wpisu doświadczonego lekarza. Nie przesądzać czy metoda działa czy nie, spróbować i ocenić jej skuteczność. Może dzięki udostępnieniu tego wpisu na szeroką skalę znajdą się inni lekarze, którzy zainteresują się wykorzystaniem tej metody i również podzielą się swoimi obserwacjami

- pod koniec października napisał na swoim oficjalnym profilu prezydent Przemyśla.

Dwa dni później pojawił się kolejny wpis. Bakun informuje w nim, że poprzedni post spotkał się z bardzo dużym zainteresowaniem, choć nie brakowało również słów krytyki.

- Dzisiaj zadzwonił do mnie Wojciech Kałamarz, szef Wydziału w Dyrekcji Zdrowia Publicznego przy Komisji Europejskiej w Luksemburgu, że dotarły do nich informacje o leczeniu stosowanym przez doktora Bodnara. Z dużym zainteresowaniem przyglądają się wszelkim informacjom udostępnianym przez lekarzy, którzy stosując dostępne lekarstwa osiągają dobre wyniki w leczeniu Covid-19. Jest więc szansa, że metoda Pana doktora będzie oceniana pod kątem leczenia Covid-19 na dużo szerszą skalę. Pozostaje tylko pogratulować Panu doktorowi, że udało się dotrzeć z przekazem do instytucji, które mogą wykorzystać jego doświadczenia do pomocy innym. Gratuluję

- napisał prezydent Przemyśla.

Internetowa petycja w obronie doktora z Przemyśla. Specjaliści sceptyczni co do metody

Wpis powstał przed tym, jak Bodnar ogłosił, że zawiesza leczenie nowych pacjentów koronawirusowych swoją metodą.

"W związku z odgórnymi naciskami, proszę o przyjęcie informacji, że nie będę mógł kontynuować leczenia pacjentów z COVID-19 amantadyną, ponieważ amantadyna nie jest wpisana w schematy leczenia COVID-19"

- napisał na stronie internetowej Włodzimierz Bodnar.

Sprawa wywołała ogromne poruszenie. Na Facebooku powstała grupa broniąca lekarza. W Internecie funkcjonuje wirtualna petycja w jego obronie. Od 2 listopada podpisało ją prawie 3 tys. osób. Ma trafić m.in. do ministra zdrowia. W Przemyślu informację o petycji mieszkańcy przekazują sobie SMS'ami i wiadomościami przez what'up czy messengerem.

- Zupełnie nie dziwię się, że tylu ludzi nagle stało się zwolennikami nowej metody. Pewnie, gdyby od razu zostałaby zaakceptowana, zainteresowaniem byłoby o wiele mniejsze. Ludzie uwielbiają jednak teorie spiskowe. Tutaj mamy doktora z Przemyśla, którego chcą pognębić medyczni decydenci - woda na młyn dla wyznawców teorii spiskowych. Nie zdziwię się, jeżeli większość z nich to osoby, które negowały a być może nadal tak robią, istnieje pandemii koronawirusa. Ci ludzie wręcz mówili, że koronaiwrus to wymysł koncernów farmaceutycznych

- mówi lekarka spod Przemyśla, z ok. 30-letnim stażem. Zaznacza, że nie ocenia samej metody, bo oprócz faktów medialnych niewiele o niej wie.

Portal "Na temat" dotarł do specjalistów. Cytuje m.in. prof. Roberta Felisiaka, prezesa Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, który twierdzi, że rekomendacje Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych oraz kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Według niego "rekomendacje Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych są bardzo elastyczne, nawet bardziej niż rekomendacje WHO – dopuszczają np. kojarzenie leków. Jednak Towarzystwo opiera się na wynikach badań klinicznych, najlepiej randomizowanych, a jeśli nie, to na serii przypadków opublikowanych w wiarygodnych, profesjonalnych czasopismach naukowych. Nie ma tam zaleceń stosowania amantadyny".

- Doktor Bodnar z Przemyśla twierdzi, że przeciwciała przeciw grypie są podobne do przeciwciał przeciw COVID-19 i na tej podstawie można twierdzić, że mechanizm zakażenia jest podobny. Załóżmy, że ma rację, choć moim zdaniem nie ma racji. Problem polega na tym, że już od lat wiadomo, że amantydyna jest kiepskim lekiem na grypę. Zaniechano jej stosowania i nie jest polecana

– wyjaśnia prof. Flisiak, cytowany przez "Na temat".

Co dalej? Sprawa jest otwarta

Komu uwierzą ludzie? Nie wiadomo. Być może jak metoda zostanie przyjęta, to znowu „obudzą się” negacjoniści, którzy twierdzą, że nie ma żadnej pandemii koronawirusa i tym wątkiem będą się emocjonować w Internecie. Jak metoda zostanie odrzucona, to będzie gotowy temat do drążenia spiskowych teorii dlaczego tak się stało.

Co dalej z metodą przemyskiego doktora?

- Mam propozycję współpracy spoza kraju, ale wolałbym to zrobić w Polsce, aby nasz kraj był wiodącym w tym względzie. Ale to zależy od ministerstwa, sam nie mogę nic zrobić. Jestem gotowy na współpracę, mam pomysły, możemy odnieść wielki sukces, ale wszystko zależy od ministerstwa

- mówi "Nowinom" lekarz Włodzimierz Bodnar.

Nie rozpoczyna już leczenia amantadyną nowych pacjentów. Co z dotychczasowymi?

- Kończę leczenia zaczęte. Leczenie trwa dziesieć - dwanaście dni. Nie mogę zostawić pacjentów z rozpoczętym leczeniem, muszę je skończyć

- mówi nam doktor.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na przemysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto