Kilka dni temu Krzysztof Woźniczka wędrował po Bieszczadach. Podczas jednej z wędrówek przeżył spotkanie, od którego mocniej zabiło mu serce. Przed południem szedł leśną drogą, zasypaną śniegiem, na której zobaczył tropy niedźwiedzi. Było to w Nadleśnictwie Lutowiska.
– Wykonałem parę zdjęć, a po chwili kilkadziesiąt metrów ode mnie, przez drogę bardzo szybko przebiegł mały misiek, za nim matka, która jak widać z na zdjęciu, stanęła na dwóch nogach i mnie oceniała – relacjonuje nasz rozmówca. – Zrobiłem kilka kroków do tyłu, nie patrząc jej w oczy, nadal tam stała, więc zrobiłem zdjęcie, a ona jak gdyby nic zniknęła wśród drzew, dopiero wtedy za nią przebiegł drugi mały.

Mężczyzna miał świadomość w jak groźnej sytuacji się znajdował, ale zachował zimną krew i nie rzucił się panicznie do ucieczki.