MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Noworoczne marzenie

ŻP
- Dla Cygana dziecko jest święte! - mówi Ryszard Maciałek. - Dlatego ja swoich nie zostawię, choćbym miał tu codziennie przychodzić. Ryszard Maciałek nie kryje, że w życiu nie zawsze dokonywał trafnych wyborów: z ...

- Dla Cygana dziecko jest święte! - mówi Ryszard Maciałek. - Dlatego ja swoich nie zostawię, choćbym miał tu codziennie przychodzić.

Ryszard Maciałek nie kryje, że w życiu nie zawsze dokonywał trafnych wyborów: z żoną mu nie wyszło, a alkohol problemów nie rozwiązał, tylko je podwoił. Na dodatek przed czterema laty wyprowadził się z domu i jeszcze podpisał papier, że zrobił to z własnej woli, bo lokal był w takim stanie, że nie nadawał się do korzystania: - To wszystko prawda. Narobiłem głupot - przyznaje Maciałek. - Ale wymeldowali mnie nie całkiem za moją zgodą. Najpierw się pochorowałem, z picia i nie tylko. Zaraz potem zaczęli mnie wymeldowywać. Ja rzeczywiście nie mieszkałem w domu, ale wyprowadziłem się na trochę, a nie na zawsze. No i zabrali mi mieszkanie!
Decyzja prezydenta miasta o wymeldowaniu zapadła wiosną 1999 roku. Tymczasem Maciałek wziął się za siebie: - Otrzeźwiałem, kiedy zabrali mi dzieci do domu dziecka. Dla nas, Cyganów, dziecko jest święte. Jaki ze mnie ojciec, pomyślałem, kiedy zabrali mi dzieci?

Przez trzy lata Maciałek wydeptywał wszelkie możliwe ścieżki w sprawie zwrotu domu. Bez rezultatu. Wojewoda podkarpacki uchylił wprawdzie decyzję prezydenta, ale po kolejnym rozpatrzeniu sprawy przyznał rację nie Maciałkowi, a miastu: - Niech mu będzie. Tylko co teraz? Ja przecież mam rentę, mogę jeszcze dorobić, nie piję i dbam o dzieci. Czy mają być w domu dziecka tylko dlatego, że nie mają gdzie mieszkać?

Maciałek dokumentuje swoją prawdomówność zaświadczeniami o dobrym prowadzeniu się, pozytywną opinią z domu dziecka i słowem honoru: - Rodzina mi powymierała. Tylko dzieci mam. Za poprzedniej władzy ciągle mnie w urzędzie zbywali. Teraz wiceprezydent obiecał, że za trzy miesiące dostanę inne mieszkanie. Ale co będzie, jeśli to się znowu na cztery lata przeciągnie?

Daria i Damian nie są zbyt rozmowni. - Jak dostaniemy dom, na pewno sobie poradzimy. Ja już trochę umiem gotować, tata mnie nauczył - zapewnia dziewczynka. - To nasze największe marzenie, żeby w nowym roku być razem! - dorzuca Damian.
Dyrektor Domu Dziecka nr 3 w Przemyślu Grażyna Sadowska: - Ja bym sobie życzyła, żeby wszyscy rodzice tak dbali o dzieci, jak pan Ryszard! Jest zawsze, kiedy trzeba. Pilnuje spraw dzieci i razem z nimi przeżywa ich problemy. Daria ma świadectwo z czerwonym paskiem, o Damianie też nic złego powiedzieć nie można. Wiem, że w przeszłości różnie z panem Maciałkiem bywało, ale teraz nic nie można mu zarzucić. Naszym celem nie jest przetrzymywanie tu dzieci w nieskończoność, a znalezienie im rodzin zastępczych albo doprowadzenie do powrotu do domu. W tym przypadku w grę wchodzi tylko to drugie.

Wiceprezydent Przemyśla Ryszard Lewandowski: - Sytuacja tego pana rzeczywiście jest trudna. Wiem też, że w jego życiu zaszło kilka pozytywnych zmian. Widuję go czasami w lepszym towarzystwie niż kiedyś. Uważam, że trzeba mu pomóc. Sęk w tym, że takich osób mamy mnóstwo. Może jednak do maja, czerwca znajdziemy mu mieszkanie.

Olga HRYŃKIW

Więcej na ten temat przeczytasz w aktualnym numerze ŻP.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na przemysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto