Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opłata reprograficza od smartfonów czy podatek od smartfonów? Wsparcie dla artystów warte nawet 270 mln zł rocznie. Są głosy za i przeciw

Tomasz Dereszyński
Tomasz Dereszyński
Opłata reprograficza od smartfonów czy podatek od smartfonów? Wsparcie dla artystów warte nawet 270 mln zł rocznie. Są głosy za i przeciw
Opłata reprograficza od smartfonów czy podatek od smartfonów? Wsparcie dla artystów warte nawet 270 mln zł rocznie. Są głosy za i przeciw Fot. Karolina Misztal
Ministerstwo Kultury przygotowało projekt Ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego. Największe dyskusje budzi wpisanie smartfonów do opłaty reprograficznej. O jakich pieniądzach jest mowa?

Tekst i komentarz ukazały się w najnowszym wydaniu magazynu "Polska Times" z 17 maja 2021 r.

Z danych IDC za 2020 r. w Polsce sprzedano ok. 8,5 mln smartfonów o wartości ok. 9 mld zł. Można hipotetycznie założyć, że w tym roku, a także w przyszłym, wartość sprzedanych urządzeń nie powinna być niższa niż 9 mld zł. Jeśli jednoprocentowy “podatek” od smartfonów wszedłby w życie od 1 stycznia 2022 r., oznaczałoby to wpływ do kasy z tytułu opłaty reprograficznej ok. 90 mln zł rocznie. Jeśli miałby wynosić 4 proc. taki fundusz z tytułu opłaty od smartfonów wyniósłby ok. 270 mln zł. Jeśli... wszedłby w życie. I o to toczy się bój.

Ministerstwo Kultury upubliczniło na początku maja 2021 r. projekt Ustawy o uprawnieniach artysty (Ustawa) zawodowego wraz z projektami rozporządzeń. W jednym z dokumentów określono nową listę urządzeń od których będzie pobierana opłata reprograficzna nazywana w mediach “podatkiem”.

Opłata reprograficzna funkcjonuje w Polsce od 1994 r. i zazwyczaj pobierana jest od urządzeń służących do kopiowania i odtwarzania muzyki, filmów, obrazów i tekstów. Opłata reprograficzna od wymienionych w rozporządzeniu wynosi od 1 do 4 proc. ceny urządzeń.

Jak zapewnia Ministerstwo Kultury taka opłata nie jest podatkiem, ponieważ wpływy z niej nie zasilają i nie będą zasilać budżetu państwa ani samorządów terytorialnych. Jest formą zryczałtowanej jednorazowej rekompensaty oddawanej artystom przez producentów i importerów sprzętu elektronicznego umożliwiającego tzw. dozwolony użytek osobisty (tj. korzystanie na własne potrzeby z rozpowszechnionego już chronionego utworu), co zwiększa popyt na urządzenia elektroniczne. Tyle resort kultury.

Problem w tym, że od lat lista przedmiotów objętych opłatą reprograficzną nie była aktualizowana. Do tej pory opłatą reprograficzną objęte są urządzenia już nie produkowane takie jak magnetofony i magnetowidy. Nowe nośniki zostały właśnie dopisane ale nie uwzględniono expressis verbis smartfonów, których sprzedaż jest liczona w milionach sztuk. Dlaczego?

Swoją teorię przedstawił w stanowisku Jan Młotkowski, wiceprezes Stowarzyszenia Kreatywna Polska. - Obecnie projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego przewiduje wprowadzenie opłaty reprograficznej na laptopy, komputery stacjonarne, tablety, smart tv, dekodery, cyfrowe aparaty fotograficzne, konsole, czytniki książek. Na razie na tej liście nie uwzględniono smartfonów. Podobno stało się tak na prośbę pana prezydenta - komentuje dla “Polska Times” Jan Młotkowski.

Jak dodaje, wielokrotnie na spotkaniach z politykami można było słyszeć, że obawiają się silnego ataku lobbystów branży elektronicznej, którzy zmobilizują młodych ludzi w celu obrony swoich interesów finansowych. Jan Młotkowski przypomina, że w 27 krajach Europy obowiązuje opłata reprograficzną od smartfonów.

Zdaniem stowarzyszenia autorów ZAiKS zakładana aktualizacja opłaty reprograficznej to krok w dobrą stronę. Pozostaje pytanie, dlaczego opłata nie dotyczy smartfonów. - Nie rozumiemy, dlaczego Polska nie wprowadza takiej opłaty choćby w minimalnej wysokości. Artyści i twórcy postulują opłatę w wysokości 1 proc., co przy średniej cenie smartfona 1000 zł daje 10 zł (nie od ceny w sklepie, tylko od ceny hurtowej). Lobbystom potężnego biznesu technologicznego udało się wywrzeć bardzo skuteczny nacisk na polityków. Brak uwzględnienia smartfonów w projekcie oznacza nie tylko słabsze finansowanie dla artystów, ale też stoi w sprzeczności z dyrektywą o społeczeństwie informacyjnym. Nie ma podstaw do wyłączenia smartfonów z systemu rekompensat reprograficznych i system ten nie będzie sprawiedliwy w takiej postaci - czytamy w przesłanym “Polska Times” oświadczeniu.

Mieczysław “Mechanik” Jurecki, gitarzysta i basista Budki Suflera, który nagrał w karierze ok. 350 płyt, przypomina w rozmowie z “Polska Times”, że w 23 krajach Unii Europejskiej opłata reprograficzna istnieje i, co więcej, zawiera smartfony. - To na nich słucha się obecnie 4/5 muzyki - akcentuje ten fakt.

Znany i ceniony muzyk dodaje, że opłata reprograficzna nie jest żadnym podatkiem. - Ludzie bzdury opowiadają. Opłatę wnoszą producenci np. z Singapuru, Korei Południowej, Japonii, po prostu wytwórcy sprzętu. Koszt produkcji takiego urządzenia to jest między 30 a 40 proc. ceny, którą płaci konsument - komentuje. Jak ocenia, niezrozumienie tematu powoduje nikomu niepotrzebne animozje.

Co zatem mówi i uważa druga strona barykady. Jakie są argumenty przeciw dopisaniu smartfonów do listy urządzeń objętych opłatą reprograficzną? Jak mówi prezes Związku Cyfrowa Polska Michał Kanownik, wprowadzenie podatku od smartfonów uderzy nie tylko w konsumentów, ale też w polskich importerów i dystrybutorów elektroniki. - Są to firmy, które zatrudniają dziesiątki tysięcy osób. Dodatkowy podatek z pewnością odbije się na możliwości konkurowania z zagranicznymi firmami.

Wydaje się, że trudno będzie wypracować jednolite stanowisko zwłaszcza, że jak wynika z sondażu pracowni Social Changes dla Związku Cyfrowa Polska, wprowadzenie “podatku od smartfonów” jest sprzeczne ze społecznymi oczekiwaniami. Aż 75 proc. Polaków jest przeciwnych podatkowi, a ponad połowa respondentów generalnie stoi na stanowisku, że w czasie epidemii powinno się raczej obniżać, niż podwyższać opodatkowanie elektroniki.

Wracając do poboru opłaty reprograficznej, obecny system nie jest spójny dla całej Unii Europejskiej, co kłóci się z ideą Jednolitego Rynku Cyfrowego oraz nie odpowiada na dzisiejsze wymagania technologii i społeczeństwa. Takie stanowisko wyrażono na niedawnym spotkaniu branży cyfrowej krajów Trójmorza (CEE Digital Coalition).

Sylwia Biaduń, Zastępca Dyrektora Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Związek Autorów i Producentów Audiowizualnych wyjaśnia “Polska Times”, o co chodzi w regulacji planowanej przez resort kultury. - System poboru opłaty powinien dotyczyć wszystkich urządzeń umożliwiających korzystanie z utworów w ramach tzw. dozwolonego użytku prywatnego. Dozwolony użytek prywatny zaś to taka forma korzystania z utworów, która nie wymaga uzyskania zgody uprawnionych i nie generuje dla nich odpowiednich przychodów. W ramach dozwolonego użytku na skalę masową korzysta się z muzyki, filmów, zdjęć, książek - za darmo. To pozbawia tych, którzy przyczynili się do ich powstania odpowiedniego wynagrodzenia i zmniejsza popyt na komercyjną ofertę. Dlatego wiele lat temu wymyślono system rekompensaty. Opłata reprograficzna inaczej zwana opłatą z tytułu czystych nośników jest właśnie taką rekompensatą - tłumaczy.

Zdaniem wielu opłata reprograficzna z reguły nie podnosi cen detalicznych urządzeń - poziom cen wynika z uwarunkowań rynkowych i polityki cenowej wielkich koncernów technologicznych Azji i Stanów Zjednoczonych. W Niemczech, gdzie ściągalność opłaty od urządzeń audio-video wynosi ponad 330 mln euro rocznie (jest blisko 200 razy wyższa niż Polsce, gdzie wynosi jedynie 1,7 mln euro), cena wielu popularnych urządzeń elektronicznych jest o kilka do kilkunastu procent niższa niż w Polsce.

Z założenia Ustawa ma cywilizować warunki pracy artystycznej oraz zapewnić najsłabiej zarabiającym twórcom minimum bezpieczeństwa socjalnego w postaci dostępu do ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych. Twórcy od lat prosili się o taką Ustawę.

W styczniu 2021 r. CBOS przeprowadziło badania, z których wynika, że aż 58 proc. Polaków uważa że państwo powinno wspierać twórców kultury w przypadku gdy ich dochody są niskie. Niemal 47 proc. jest za pomocą w postaci dopłat do składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Największa grupa respondentów (37 proc.) uważa też że środki służące wsparciu artystów powinny być pozyskiwane od producentów i importerów urządzeń elektronicznych umożliwiających nieodpłatne korzystanie z treści dostępnych w formie cyfrowej.

Jak wesprzeć ludzi kultury nie korzystając z budżetu? Właśnie zwiększając dochody z opłaty reprograficznej.

Trzeba odnotować, że projekt zakłada powołanie Polskiej Izby Artystów, która miałaby zajmować się m.in. potwierdzaniem lub aktualizacją uprawnień artysty zawodowego, rozpatrywanie spraw związanych z przyznawaniem artystom zawodowym dopłaty do składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne czy innego wsparcia socjalnego dla artystów zawodowych. Projekt reguluje oczywiście progi dochodowe przy których taka pomoc byłaby możliwa. Określa się też listę zawodów artystycznych, dla których ustalana jest reprezentatywność, w sumie 89 zawodów artystycznych i pokrewnych. Nie ma na niej dziennikarzy.

Muzycy z którymi rozmawiałem, obalają krążące w przestrzeni medialnej i powielane dalej mity.

Adam Wola Wolski, lider grupy Golden Life, wokalista, kompozytor, producent przypomina, o co wołają m.in. polscy muzycy. - Opłata reprograficzna jest w prawie od lat. Pobierana jest o czystych nośników. O co my wołamy? Chcemy po prostu o wpisanie nowych urządzeń do kopiowania, jak smartfony, komputery, etc. Warto zrównać nasze przepisy z innymi krajami UE. To nie jest tak, że ludzie mają na nas płacić, bo takie w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy, a przecież chodzi o opłatę wnoszoną przez producentów. My chcemy, by wreszcie rząd uwzględnił opłatę reprograficzną także od smartfonów - przypomina lider tej znanej grupy rockowej.

Sławomir Łosowski, lider grupy KOMBI, kompozytor, producent, jest bardziej dyplomatyczny. - Problematyką opłat reprograficznych zajmują się organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, które, mam nadzieję, uwzględniają zarówno interesy nas twórców ale także interes społeczny.

Dosłownie w chwilę po ogłoszeniu projektu i rozpoczęcia dyskusji o tzw. podatku od smartfonów (niewłaściwa nazwa opłaty reprograficznej - przyp. red.) w internecie pojawiła się inicjatywa wśród muzyków pomnych awantury z pierwszą akcją pomocy z Funduszu Wsparcia Kultury, gdzie część z puli 400 mln zł miała trafić do celebrytów. Tym razem pod hasłem “jestem muzykiem, nie celebrytą”.

Resort kultury uspokaja, że celebryci będący zawodowymi artystami będą mieli uprawnienia, jak wszyscy inni artyści, ale nie otrzymają wsparcia finansowego z definicji, gdyż to wsparcie uzależnione będzie od dochodów.

Jak się szacuje, sytuacja ekonomiczna większości artystów (ok. 67 000 osób zawodowo wykonujących działalność artystyczną plus ok. 2 500 absolwentów uczelni artystycznych rocznie) jest trudna (ok. 60% ma przychody poniżej średniej krajowej) lub bardzo trudna (ok. 30% osiąga średnie przychody poniżej minimalnego wynagrodzenia). Ubezpieczeniami objętych jest obecnie 43,7 proc. z nich. Pozostali - 56,3 pro. - to osoby pracujące na umowy o dzieło lub bez żadnego tytułu prawnego.

Zgodnie z projektem, 51 proc. pieniędzy pobranych z opłaty reprograficznej przekazanych zostanie Organizacjom Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi (OZZ), a 49 proc. zasili Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych (Fundusz), którego głównym celem będzie finansowanie dopłat do ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych najuboższych artystów. Dotyczy to opłaty od urządzeń elektronicznych i czystych nośników. W przypadku opłaty od urządzeń kopiujących i papieru ksero - 70 proc. zostanie przekazane na rzecz OZZ, a 30 proc. zasili Fundusz.

Jak na opłatę od smartfonów patrzą artyści spoza Polski? Jan Młotkowski przywołuje opinię Jean-Michele Jarre’a, znanego na całym świecie francuskiego kompozytora, pioniera muzyki elektronicznej. - Musimy zrozumieć, że częścią każdego smartfona jesteśmy my, wszyscy twórcy. Bo przecież to po naszą twórczość sięgają wszyscy użytkownicy aplikacji odtwarzających obraz czy dźwięk. Bez nas smartfon byłby po prostu zwykłym telefonem, jak 20 lat temu. Można zatem powiedzieć, że w pewnym sensie jesteśmy wirtualnymi udziałowcami firm dostarczających urządzenia elektroniczne. Dlatego powinniśmy być partnerami, a nie wrogami - stwierdził muzyk.

Być albo nie być smartfonów w rozporządzeniu do Ustawy wydaje się być sprawą kluczową dla zwiększenia, i to znacznego, budżetu wsparcia artystów.

Mój komentarz:

"Nie wrzucaj nic za darmo do internetu, frajerze artysto, to nie będziesz biedował... Gdyby to była recepta na bogactwo twórców, mielibyśmy wśród artystów samych milionerów.
Prawda jest jednak taka, że kilkadziesiąt tysięcy osób, co nie stanowi zbyt licznej grupy Polaków, potrzebuje pomocy, gdyż nie jest w stanie z uprawianego zawodu normalnie żyć. Zresztą pandemia to tylko znacząco uwidoczniła. Nie było koncertów, przedstawień, eventów, nie można było zarabiać na godne życie. Do tego w przestrzeni medialnej pojawiło się, trochę przy okazji, fałszywe porównanie, że “artysta” równa się “celebryta” czyli ktoś bogaty. I już mamy gotowy przepis na swego rodzaju bicie piany i wołanie “przecież macie kupę pieniędzy, a jeszcze wołacie o kolejną”.
Ministerstwo kultury zaproponowało Ustawę o uprawnieniach artysty zawodowego wraz ze zwiększeniem katalogu urządzeń objętych opłatą reprograficzną, z którego właśnie ta pomoc dla zwykłych twórców, których jest 99 proc., w założeniu znaczne jej zwiększenie, ma zostać sfinansowana. Z największą troską mówi się w propozycji o losie najczęściej młodych, jeszcze mało znanych, twórcach.
Nie byłoby prawdopodobnie żadnej dyskusji wokół tematu wsparcia, gdyby nie jedna, acz istotna rzecz. Chodzi o smartfona, naszego bożka codziennego, bez którego nie jesteśmy w stanie funkcjonować. Otóż ten smartfon stał się dla wielu centrum kultury, z którego korzystamy do woli, kopiując, przekazując treści, jak się modnie mówi “szerujac”, a właściciele praw autorskich nie otrzymują z tego tytułu żadnego wynagrodzenia. Stąd powinna istnieć zapisana w prawie rekompensata. Oczywiście zapis istnieje ale nie obejmuje on smartfonów.
Bój ostatni trwa zatem o kwoty z opłaty reprograficznej. Przeciwnicy dodawania naszego bożka do listy przedmiotów objętych opłatą reprograficzną uważają, że to byłby kolejny podatek, który podniósłby cenę urządzenia, a to uderzyłoby w zwykłych Polaków. Artyści z kolei wołają o wpisanie smartfonów na listę i postulują niewielką opłatę od urządzeń w wysokości 1 procenta.
O jaką kwotę to wielkie halo? Jeśli założyć, że rocznie sprzedaje się w Polsce ok. 9 milionów smartfonów, kwota zebrana na pomoc dla artystów z opłaty od każdego smartfona, znacznie by wzrosła. Nie oszukujmy się, bez pieniędzy ze smartfonów, pomoc twórcom z tej puli dalej będzie tylko iluzoryczna. Jednak na razie resort kultury nie zdecydował się na wpisanie smartfona do katalogu urządzeń.
Na horyzoncie jest jeden problem. Przepisy wprowadzają politycy a ci widzą i obserwują sondaże, które mówią, że większość rodaków nie chce wprowadzenia opłaty od smartfonów. Wprawdzie w innym sondażu większość jest za pomocą dla twórców, ale ta zapewne nie zastanawia się przy okazji, jak ona miałaby wyglądać. Na Zachodzie Europy udało się jakoś ten temat rozwiązać. Budżet z opłaty reprograficznej ze smartfonami wynosi np. we Francji 277 mln euro przy naszej kwocie wynoszącej 1,7 mln euro (oczywiście bez smartfonów).
Ktoś może powiedzieć, że w dzisiejszych czasach każdy może być twórcą, publikując swoje dzieła w sieci i żyć z tego jak pączek w maśle a już w ogóle status "artysty zawodowego", uprawniający do pomocy, to jakiś gigantyczny anachronizm wzięty żywcem z PRL.
Vincent van Gogh czy Rembrandt, gdyby wsparcie finansowe było im dane w ich czasach, nie umarliby w biedzie. Nie idźmy tą drogą. Pomagajmy finansowo twórcom. Z głową.

Zapraszam do nadsyłania opinii i stanowisk na adres: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Opłata reprograficza od smartfonów czy podatek od smartfonów? Wsparcie dla artystów warte nawet 270 mln zł rocznie. Są głosy za i przeciw - Portal i.pl

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto