Zamieszkali w Chicago, gdzie po roku pracy zarobili na założenie i prowadzenie własnego baru. Pani Aleksandra pamięta z pobytu w Ameryce dwa dramatyczne dla niej wydarzenia. Pierwsze, to napad gangsterów na ich restaurację w Chicago, połączony ze strzelaniną. Mała Ola nie zdawała sobie z tego sprawy, ale pamięta do dzisiaj, że siedziała na piętrze w pokoju i bardzo się bała. Drugim takim przeżyciem, które wryło się w pamięć dziecka, była próba porwania Oli, gdy w 1908 r. oczekiwała wraz z rodzicami na nabrzeżu portowym w Nowym Jorku na statek do Europy.
Jak dziś wspomina Pani Aleksandra Dranka „jakiś wysoki mężczyzna w czarnym długim płaszczu” chwycił ją na ręce i zaczął uciekać. Ojciec Oli ruszył w pogoń za napastnikiem i przy udziale innych podróżnych, po krótkiej szarpaninie odzyskał dziecko. Napastnik wmieszał się w tłum i uciekł. Po powrocie w rodzinne strony rodzice Pani Aleksandry, zakupili ziemię, wybudowali dom oraz inne potrzebne zabudowania i zaczęli gospodarować. Z czasem ojciec założył pasiekę, która po kilku latach liczyła 60 uli, a matka prowadziła założony przez siebie sklep. W tym czasie przychodziły na świat kolejne dzieci: Edward, Kazimiera, Janina, Teofil, Jan, Stanisław, Józef i Leokadia. Pani Aleksandra ciężko pracowała w polu, a będąc najstarszym dzieckiem, opiekowała się młodszym rodzeństwem. Po ukończeniu szkoły powszechnej, ukończyła też kurs krawiecki w Szkole Przemysłowej w Jaśle. Od tego czasu miała możliwość pomagać rodzinie zarabiając szyciem. W czasie I wojny światowej, ojciec został powołany do wojska. Pani Aleksandra, która była wówczas jeszcze dzieckiem, stała się główna podporą dla matki samotnie prowadzącej gospodarstwo. W 1928 r. Pani Aleksandra wyszła za mąż za Michała Drankę, z którym przeżyła wspólnie 63 lata. Najcięższe chwile miały miejsce w czasie okupacji. Głód, strach, niepewność jutra, a dodatkowo tragiczna widomość o śmierci ukochanego brata Jana, który zginął na zatopionym przez Niemców polskim niszczycielu „Orkan”.
Jubilatka urodziła dwoje dzieci: córkę i syna, doczekała się trójki wnucząt i czwórki prawnucząt. Najmłodszy prawnuk chodzi do czwartej klasy i jest młodszy od prababci aż o 100 lat.
Obecnie Pani Aleksandra mieszka w Harklowej wraz z córką Krystyną i wnukiem Piotrem. Chociaż zdrowie już nie takie, jak dawniej to nadal dopisuje jej dobry humor, lubi sobie pośpiewać oraz chętnie sięga po słodycze.
Z okazji jubileuszu Wójt Gminy Skołyszyn Zenon Szura oraz Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Urszula Gryga w dniu urodzin złożyli Pani Aleksandrze serdeczne życzenia oraz wręczyli kosz kwiatów i upominek.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?