"Myślimy o tym, co mogłoby się stać"
Witold Wołczyk z wydziału promocji i kultury przemyskiego ratusza przyznał, że sprostać zadaniu udało się dzięki wsparciu polskich i zagranicznych wolontariuszy. Jak dodał, dzięki tamtym doświadczeniom, miasto jest przygotowane na przyjęcie możliwej drugiej fali uchodźców.
- Teraz przyjmujemy około 200 - 300 osób, więc to jest nieporównywalna skala. Obecnie myślimy o tym, co mogłoby się stać, gdyby ta fala ponownie ruszyła - stwierdził urzędnik.
Wołczyk podkreślił, że władze miasta przygotowują na taką okoliczność dodatkowe miejsca noclegowe. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, samorządowcy z Przemyśla wspierają partnerskie miasta leżące po drugiej stronie granicy, kupując najpotrzebniejsze artykuły, a także wyposażając w niezbędny sprzęt punkty medyczne.
Straż Graniczna: Nie odnotowano wzmożonego ruchu
Kapitan Jacek Szumełda z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej zwraca uwagę, że w ostatnich miesiącach na podkarpackich przejściach granicznych nie odnotowano wzmożonego ruchu takiego, jak w pierwszych tygodniach wojny. Jednak, jak dodaje, wszystkie służby pracujące w tym obszarze są przygotowane na możliwy napływ drugiej fali uchodźców.
- Mieliśmy taką mocną praktykę i bylibyśmy mądrzejsi i jeszcze lepiej zorganizowali, gdybyśmy musieli ponownie przyjąć tysiące ukraińskich uchodźców - podkreślił kapitan Jacek Szumełda.
Gotowi na taką ewentualność są również przemyscy samorządowcy, którzy zadbali o odpowiednie rezerwy miejsc noclegowych i pakiety tak zwanej pierwszej pomocy, czyli lekarstwa, żywność i ciepłą odzież.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?