Podczas akcji wiosennego sprzątania Przemyśla, którą wspólnie prowadziła straż miejska i Zakład Karny w Medyce, na terenie miasta ujawniono aż 16 nielegalnych, dzikich wysypisk śmieci. Zebrano na nich aż 524 stulitrowe worki odpadów. To bardzo dużo.
Tę akcję prowadziło trzech osadzonych z ZK w Medyce, a nasi strażnicy opiekowali się nimi. Oceniam, że dzisiaj tych dużych, dzikich wysypisk jest coraz mniej. Wynika to z nowej ustawy śmieciowej. Obecnie gminy odbierają wszystko, cokolwiek ludzie wystawią. Jednak, niestety, nadal jest taka mentalność wielu osób, że będę musiał za to dodatkowo zapłacić, albo, że jak wysypię ten budowlany gruz czy szkodliwe odpady w lesie, to może aż tak bardzo środowisku naturalnemu nie zaszkodzę. Najczęściej takie wysypiska powstają w miejscach ustronnych, trudnych do monitorowania przy użyciu sprzętu czy patroli. Przeważnie śmieci wysypują tam ludzie mający środki komunikacji. Podjeżdżają samochodem, chwila strachu i... po kłopocie, ale dla nich. Cierpi na tym środowisko, a poza tym, ktoś to musi przecież posprzątać.
Ale przecież teraz każdy jest obciążony opłatami za wywóz śmieci. Różne są formy opłat w gminach, ale w ich ramach zagwarantowany jest wywóz wszystkiego. Od zwykłych śmieci, poprzez szkodliwe materiały, po śmieci wielkogabarytowe, np. stare tapczany. Poza tym, jeżeli już ktoś chce coś wywieźć, to nie lepiej mu to przetransportować na legalne wysypisko śmieci?
Wydaje się to oczywiste, ale nie wszyscy takuważają. I na potwierdzenie tych słów mam doskonały przykład, anegdotę. Pewien pan zapakował do samochodu starą wersalkę i wywiózł ją na tzw. stawiki przy ul. Sanockiej. Miał pecha, bo numer rejestracyjny jego samochodu zauważył i zanotował wędkarz. I podał nam te numery. Ustaliliśmy tego pana i mówimy, że dziwimy się, bo skoro już się napracował, żeby zapakować wersalkę do samochodu i zdecydował się ją wywieźć, to dlaczego nie zawiózł jej na legalne wysypisko śmieci. Za jej przyjęcie zapłaciłby tam zaledwie sześć złotych i miałby spokój. A tak musiał ryzykować a teraz, po ujawnieniu, najadł się sporo wstydu. On był szczerze zdziwiony, że mógł to legalnie załatwić po tak niskich kosztach.
Jak często udaje się ustalić właściciela śmieci podrzucanych na dzikie wywysypiska?
Jak widzimy takie śmieci, to zawsze staramy się w nich pogrzebać. Sprawdzamy czy nie ma w nich jakiś śladów, które doprowadziłyby do właściciela? I dość często udaje się znaleźć „dowody zbrodni”. Są też inne sposoby, np. ktoś zapisał numer rejestracyjny samochodu. Jedziemy do kogoś takiego i informujemy. Zawsze dla takiej osoby jest to sporo wstydu, grożą również wysokie mandaty.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?