Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W niedzielę znowu pobiegną ulicami Przemyśla. Jak narodził się bieg "Przemyska Dycha"

Norbert Ziętal
Norbert Ziętal
Pierwsza edycja „Przemyskiej Dychy”. Zawodnicy na Moście Orląt Przemyskich.
Pierwsza edycja „Przemyskiej Dychy”. Zawodnicy na Moście Orląt Przemyskich. Archiwum Przemyskiej Dychy
W Przemyślu coraz więcej osób rekreacyjnie biega. To zasługa m.in. „Przemyskiej Dychy”, imprezy biegowej, która już na stałe wpisała się w kalendarz imprez sportowych w Przemyślu i regionie. W tą niedzielę kolejna edycja. Na liście startowej ponad 500 uczestników, w tym trzech 70-latków.

Czwartek, godz. 18. Kilkanaście osób spotyka się na przemyskim stadionie Juvenii. Szybka wymiana zdań, rozgrzewka i już wszyscy biegną wokół stadionu. I tak w każdy wtorek i czwartek. To ostatni trening przed niedzielnym, już ósmy, Przemyskim Biegiem Ulicznym - „Przemyska Dycha”.

- Osiem lat temu, w imieniu stowarzyszenia Regia Civitas, napisałem wniosek-projekt do wydziału sportu Urzędu Miejskiego w Przemyślu o mistrzostwa grand prix nordick walking oraz o bieg uliczny, jak to wtedy sformułowałem. Na organizację biegu dostałem 4 tys. złotych

– wspomina Robert Bal, wtedy i teraz radny miejski Regia Civitas. Obecnie wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Przemyślu. Jest koordynatorem tegorocznej edycji „Przemyskiej Dychy”.

Na jednym ze spotkań stowarzyszenia „zgadali się” z Danielem Dryniakiem. Wtedy obaj panowie, jeszcze osobno planowali jakoś zorganizować ludzi, którzy biegają w Przemyślu. A w zasadzie było wtedy już trzech „planujących”, bo pan Daniel wcześniej zaczął działać wspólnie z Markiem Żukiem.

- Szybko doszliśmy do wniosku, że skoro mamy takie same cele, to najlepiej będzie połączyć siły i zorganizować coś naprawdę fajnego

– wspomina pan Robert.

I tak zaczęli działać we trójkę. Już wtedy pojawiła się nazwa „Przemyska Dycha”, która się przyjęła i funkcjonuje do dzisiaj.

Pierwsza edycja biegu i od razu sukces

W okolicach roku 2010 biegi zaczęły być coraz bardziej popularne w Polsce. Wtedy i dzisiaj organizowano je, jako samodzielne imprezy lub z jakiejś okazji, często z wydźwiękiem patriotycznym.

- Wtedy w Przemyślu oczywiście były osoby biegające. Istniały spore tradycje, biegowe choćby Błękitna Wstęga Sanu. Bieganie stawało się coraz bardziej popularne, wśród ludzi w różnym wieku, o różnej kondycji. Jednak w naszym mieście brakowało dużej imprezy biegowej

– mówi pan Robert.

Pierwsza edycja i od razu sukces. Ponad 400 startujących. W kolejnych było ich jeszcze więcej. Do tegorocznej, pomimo trudnej sytuacji związanej z koronawirusem i różnymi ograniczeniami, na liście startowej jest ponad 500 zawodników.

O imprezie zrobiło się głośno w regionie, ale również w kraju. Do trójki inicjatorów doszły inne osoby, które bardzo mocno się zaangażowały.

- Można powiedzieć, że z czasem inni przejęli od nas pałeczkę organizacji. Choćby Mietek Jałocha czy Basia Jałocha, Kuba Radyk, Marcin Łabudzki, Wojciech Stadnik. Były też inne osoby. Trudno tak z pamięci wszystkich wymienić, aby kogoś nie pominąć – opowiada pan Robert.

Mieczysław Jałocha jest dyrektorem tegorocznej edycji biegu.

Wielkim orędownikiem Przemyskiej Dychy i innych przez lata był ówczesny prezydent Przemyśla Robert Choma. Organizatorów wspierał również czynnie, biegł w każdym biegu. Być może wystartuje również w niedzielnej imprezie.
Po pierwszym biegu powstał Przemyski Klub Biegacza. Ludzie zaczęli regularnie spotykać się i wspólnie trenować. Zaczęli się również angażować w organizację innych biegów w Przemyślu.

Trasa jest certyfikowana przez Polski Związek Lekkiej Atletyki

Przemyska Dycha może pochwalić się oryginalną oprawą graniczną. Są oryginalne koszulki dla zawodników, brama startowa, medale, leżaki. Małgorzata Frankowska-Czwakiel, pomysłodawczyni-projektantka wszelkich projektów graficznych nie tylko na Przemyską Dychę, ale na przemyskie biegi. Władysław Korzeniowski-projektuje dla Przemyskiego Klubu Biegacza wspaniałe medale.

- Co ciekawe, naszych koszulek zawodnicy używają nie tylko podczas Przemyskiej Dychy, ale również wtedy, gdy uczestniczą w innych biegach, w różnych miastach Polski. To niesamowita promocja dla naszego miasta. Oryginalnie i pięknie zaprojektowane koszulki przyciągają uwagę osób z innych miast.

Licząca 10 km przemyska trasa jest certyfikowana przez Polski Związek Lekkiej Atletyki.

Certyfikacja jest ważna dla osób planujących pobić rekordy, gdyż będą one oficjalnie odnotowane i honorowane.
Start o godz. 11 z Rynku. Zawodnicy pobiegną Wybrzeżem Wilsona, Rzeźniczą, Bystrzyckich, Aleją Solidarności, Wincentego Pola, Czarnieckiego, Sportową, Jagiellońską, Mostem Orląt Przemyskich, Grunwaldzką, Rzeczną, Wybrzeżem Ojca Świętego Jana Pawła II, 22 Stycznia, Racławicką, Krasińskiego, aby przez Pl. Konstytucji 3 Maja i Mostem Orląt wrócić na Rynek.

- Co roku atmosfera jest wspaniała. Zdarza się, że biegną dzieci, ich rodzice i dziadkowie. Najmłodsi wcześniej w Mini Dyszce, której w tym roku niestety nie będzie, z powodu ograniczeń sanitarnych. Na trasie zawsze są sympatyczni kibice, głównie mieszkańcy miasta, ale również rodziny czy znajomi zawodników

– opowiada pan Robert.

Dopisują również sponsorzy. Imprezę od lat wspierają:

  • Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo - sponsor główny,
  • Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego,
  • Galeria Sanowa,
  • Urząd Miejski w Przemyślu,
  • MPEC - Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Przemyślu,
  • Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Przemyślu,
  • firma Inglot,
  • firma Kazar,
  • firma Marma Polskie Folie

Patronat nad biegiem ma Podkarpackie Przestrzeń Otwarta.

Zawodnicy z całej Polski

Na tegorocznej liście startowej wpisanych jest ponad 500 osób. Głównie z Przemyśla i najbliższych okolic, ale są również zawodnicy choćby z Krościenka Wyżnego, Ustrzyk Dolnych, Rudnika nad Sanem, Wrocławia, Lublina, Mierzęcic w województwie śląskim, Jastkowic koło Stalowej Woli, Sarzyny, Rzeszowa.

Wiek? W tym roku od 16-latków do 77-latka. Najstarszym zawodnikiem w tym roku będzie Kazimierz Kurpopatwa urodzony w 1943 r. z Przemyskiego Klubu Biegacza. Oprócz tego dwóch innych siedemdziesięciolatków. Marian Leśniak (1947) z Krakowa z AZS AWF Kraków Masters i Adam Szymański (1949) z Krakowa, reprezentujący Stalowolski Klub Biegacza.

Tym, co wyróżnia przemyski bieg jest mnóstwo różnych kategorii. Uczestnikami są m.in. osoby niepełnosprawne, poruszające się na wózkach inwalidzkich i rodzice, którzy biegną a przed sobą popychają wózek z dzieckiem.

- Biegacze, którzy przyjeżdżają do Przemyśla cenią nasz bieg za bardzo dobrą organizację, logistykę, zabezpieczenie, wspaniałych kibiców na trasie. Chcielibyśmy, aby nadal nasz bieg był wyjątkowy. Mnóstwo osób przyjeżdża do Przemyśla nie tylko na sam bieg, ale aby odwiedzić rodzinę, czy zwiedzić miasto i okolicę

– mówi pan Robert.

„Przemyska Dycha” zmieniła miasto. Jak zauważa Robert Bal, wcześniej przemyślanie również biegali rekreacyjnie, ale obecnie jest ich o wiele więcej. Głównie nad Sanem, ale również np. na ścieżkach dla pieszych przy 8 km drodze obwodowej.

ZOBACZ TEŻ. Przemyśl ma swoją strongwoman. To Ewa Kopczak:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na przemysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto