MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W Przemyślu kobieta wzięła kredyty na kolegów z pracy bez ich wiedzy

Łukasz
123rf
Dziewięć osób z oszukanej jedenastki to pracownicy jednej z kontrolnych instytucji państwowych w Przemyślu. Sześcioro z nich nadal pracuje w tym zakładzie. O tym, że mają kredyty do spłacenia dowiedzieli się przypadkowo.

Rozeszła się informacja, że ktoś wziął na kogoś innego lewy kredyt, bez jego wiedzy. Jeden z pracowników poszedł do banku i faktycznie okazało się, że jest na niego kredyt. Jakim cudem? Nie wiadomo. Bank dysponował kompletem dokumentów. Miał ksero dowodu osobistego, zaświadczenie o zarobkach, kopię umowy o pracę. Później kolejni poszkodowani dowiedzieli się, że "zaciągnęli” kredyty. Umowy były zawierane w okresie od maja 2013 r. do lipca 2014 r.

Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Przemyślu. Pokrzywdzonych jest jedenaście osób. Dziewięć z nich pracowało w tym samym miejscu. Na razie jeszcze nikt nie usłyszał zarzutów. Dokumenty w tej sprawie przekazała nam część z tych osób, jak również bank, który udzielał kredytów - mówi prok. Marta Pętkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.

Chodzi o przemyski oddział jednego z większych banków w Polsce.

Czy jest możliwe zaciągnięcie kredytu na daną osobę bez jej wiedzy? Okazuje się, że nie jest to specjalnie trudne.

Każdy bank ma swoje procedury, choć z grubsza są one podobne. Można wziąć na kogoś kredyt, ale trzeba mieć jego pełnomocnictwo potwierdzone notarialne - mówi nam pracownik innego przemyskiego banku.

- Nie ma jakichś furtek?

- Są. Same banki zwykle mają rygorystyczne procedury. Ale już np. biura pośrednictwa kredytowego słabsze. Sprawa działania takich placówek miała być ukrócona, ale widać, że tak się nie stało. Inna możliwość? Łatwo wziąć coś niedrogiego na raty. Jak się je sumienne spłaca, to dla banku stajemy się wiarygodniejszym klientem, nasza zdolność kredytowa rośnie. Dobrego klienta bank nie odpuszcza. Często bankowcy sami dzwonią i proponują kredyt - mówi nasz informator.

W tej konkretnej sprawie rzeczywiście ktoś za niektóre osoby nie tylko brał, ale na początku również spłacał kredyty. Pojawia się również wątek biura pośrednictwa kredytowego. Prawdopodobnie - jak przypuszczają pokrzywdzeni- osobą, którą brała kredyty była jedna z koleżanek z ich pracy. Była też agentką funduszu emerytalnego, stąd miała dostęp do potrzebnych dokumentów i danych.

Bank wstrzymał konieczność spłaty wyłudzonych kredytów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na przemysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto