Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nic o nas bez nas! Tworzy się ruch obrony gospodarki leśnej [WIDEO]

Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
Wideo
od 12 lat
Samorządowcy z Bieszczadów i Pogórza Przemyskiego podjęli nieoficjalną inicjatywę utworzenia ruchu obrony lasów gospodarczych. Przystąpili do niej samorządowcy z Birczy, Cisnej, Baligrodu, Komańczy i Czarnej.

– Siła głosy samorządów jest bardzo duża, jeśli będziemy zjednoczeni w obronie polskich lasów. Myślę, że samorządy są jedyną na dzień dzisiejszy ostoją, która może bronić lasów przed zmianą z funkcji gospodarczej na funkcję ochronną – uważa Renata Szczepańska, wójt gminy Cisna.

W piątek w Arłamowie protestowali „zulowcy” oraz pracownicy leśni, zaś w Birczy samorządowcy z powiatu przemyskiego i bieszczadzkiego poparli ich protest, kierując petycje do ministra klimatu i środowiska, prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Donalda Tuska oraz marszałków Sejmu i Senatu.

Protest mieszkańców Bieszczadów i Pogórza Przemyskiego spowodowała decyzja ministra klimatu i środowiska z dnia 8 stycznia br. wyłączająca z gospodarki leśnej znaczne obszary leśne wchodzące w skład RDLP w Krośnie. Moratorium najboleśniej uderza w Nadleśnictwo Bircza, gdzie ograniczenia dotyczą 12 leśnictw, co przekłada się, wliczając w to przetwórstwo drzewne i rodziny pracowników, na utratę przez kilka tysięcy ludzi podstaw egzystencji.

– Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba, bo w nocy zapadła decyzja, a rano drogą internetową przyszły informacje do nadleśnictw, by zakłady usług leśnych natychmiastowo usunąć z lasów – przypomina Andrzej Cebeńko, „zulowiec” z powiatu przemyskiego i organizator protestu.

– Istnieje tu kilkadziesiąt zakładów usług leśnych, zatrudniających kilkaset osób. Boimy się, by te osoby nie straciły pracy i środków do życia – podkreśla Jan Pączek, starosta przemyski. – Stąd próba podjęcia wspólnej petycji do minister klimatu i do premiera, aby powrócić do gospodarki, która była zaplanowana na 2024 r.

Samorządowcy wierzą, że ich głos zostanie wzięty pod uwagę. Jak podkreśla starosta Pączek, do tej pory petycje odnosiły pożądany skutek.

– Nie mamy dokąd się cofnąć, bo jesteśmy pod ścianą. Przyzwolenie na taki sposób wprowadzania ograniczeń oznacza w dłuższej perspektywie pozbawienie możliwości funkcjonowania na tym terenie – dodaje Marek Andruch, starosta bieszczadzki.

Moratorium będzie wydłużone o kolejnych 6 miesięcy?

23 stycznia br. minister Paulina Henning-Kloska poleciła Generalnemu Dyrektorowi Lasów Państwowych, by LP zagwarantowały zakładom usług leśnych wykonanie prac wynikających z zawartych na 2024 r. umów. Mówiło się też o wypłacie rekompensat.

– Po wideokonferencji, która odbyła się z GDLP we wtorek mamy niestety złe wieści. Zostało nam wprost powiedziane, że moratorium będzie przedłużone na kolejne 6 miesięcy, a jeżeli chodzi o rekompensaty i jakiekolwiek zadośćuczynienie, to zostaje nam jedynie droga sądowa, bo LP nie mają środków, żeby nam je wypłacać – mówi Norbert Różycki, właściciel zakładu usług leśnych w powiecie bieszczadzkim.

Nasz rozmówca czarno patrzy na swoją przyszłość, jak również na egzystencję zatrudnianych przez niego 9 podwykonawców, dla których jedynym źródłem utrzymania jest praca w lasach.

– To będzie tragedia – ocenia krótko.

Bądźmy jak rolnicy!

Po sesji samorządowcy udali się do Arłamowa, gdzie „zulowcy” i pracownicy leśni protestowali przeciwko ministerialnej decyzji. W proteście wzięło udział około 300 osób. Maszynami zatarasowano drogę wiodącą do hotelu.

– Obudźmy się, bądźmy jak rolnicy, gdyż w przeciwnym razie sami porzucimy nasze małe ojczyzny, z dziećmi i wnukami, bo nie będzie tu dla nich przyszłości – apelował Marek Bajda. – Tu będzie jeden wielki rezerwat.

od 12 lat

Jak ważna jest gospodarka leśna nie tylko dla żyjących tu ludzi, ale również dla samorządów mówiła Renata Szczepańska.

– Moja gmina z LP otrzymuje1,5 mln zł podatków, gdzie z BdPN, bo połowa gminy to obszar chroniony, wpływa 100 tys. zł i około 90 tys. zł subwencji wyrównawczej za utracone dochody – wylicza wójt gminy Cisna. – Są to absurdalne kwoty, które w żaden sposób nie mogą kompensować dochodów, które otrzymujemy pośrednio z gospodarki leśnej. W związku z tym nie wyobrażam sobie, by przestała funkcjonować gospodarka leśna na terenie Bieszczadów, bo będzie to nie tylko zubożenie społeczności lokalnej, ale także absolutna recesja ekonomiczna dla gmin. Dla gminy Cisna to katastrofa finansowa.

– Nic o nas bez nas. Nie może być tak, że decyzje strategiczne dla mieszkańców Bieszczadów i Pogórza zapadają w gabinetach warszawskich – zżyma się Robert Stępień, wójt gminy Baligród.

– Dzisiejsze zgromadzenie jest pokojowe, bo chcemy zasygnalizować, że tu też żyją i pracują ludzie – podkreśla Andrzej Cebeńko. – Jest to początek protestu. Jesteśmy już po rozmowach z rolnikami. Dołączamy do nich. Do nas przyłączą się również myśliwi i wędkarze, bo to wszystko zaczyna iść w bardzo złym kierunku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nic o nas bez nas! Tworzy się ruch obrony gospodarki leśnej [WIDEO] - Nowiny

Wróć na przemysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto