W Przeworsku nawet gdy są mrozy, ich kaloryfery są letnie

- Jeśli nie ma mrozów, temperatura w naszych mieszkaniach wynosi ledwo 20 stopni. Gdy na zewnątrz jest poniżej zera zdarza się, że mamy 16 - żalą się mieszkańcy bloku nr 26 przy ul. Misiągiewicza w Przeworsku.

Kaloryfery są ledwo letnie, a po sezonie grzewczym dopłacamy od kilkuset do tysiąca złotych. Skąd mamy tak duże dopłaty skoro jest zimno? - pytają.

Ponieważ w spółdzielni słyszeli, że winą są zapowietrzone kaloryfery, wynajęli firmę. Ta stwierdziła, że temperatura zasilania wody jest bardzo niska.

-To oznacza, że spółdzielnia dostarcza nam wodę o niskiej temperaturze. Sprawdziliśmy to u znajomych na innych osiedlach i tam rury doprowadzające ciepło są gorące - opowiadają. Twierdzą, że rozmowy z władzami spółdzielni nie przynosiły rezultatów.

Ryszard Duliban, prezes spółdzielni w Przeworsku, jest zdziwiony, bo - jak twierdzi, nikt się z nim nie kontaktował. Ani jedna osoba z 30 mieszkań w bloku nie złożyła skargi lub prośby na piśmie.To,co mówią mieszkańcy nazywa nieprawdą, bo - jak tłumaczy - parametry wody wychodzącej z kotłowni są jednakowe dla wszystkich bloków. Grzejniki mają termozawory i każdy może regulować ciepło w mieszkaniu.

Kocioł dostosowuje temperaturę wody w zależności od temperatury na zewnątrz i nie można zmienić jej dla jednego bloku - tłumaczy.

- Zresztą dopłaca ok. 50 proc. mieszkańców. Druga połowa ma zwroty - zaznacza. Dodaje, że przyczyna niskich temperatur może tkwić w kaloryferach. Po wykonaniu docieplenia budynku część mieszkańców podobno zamieniła żeliwne na płytowe, a niektórzy, dla oszczędności, zdemontowali część żeberek.

- Wiem, że były takie przypadki, że z 8 żeberek zostało 3. Ale w każdym mieszkaniu może być inna sytuacja, przyczynę i rozwiązanie trzeba znaleźć indywidualnie. Ubolewam, że nikt nie przyszedł do mnie. Drzwi mojego gabinetu są otwarte - mówi.