Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejka uchodźców wojennych w Medyce. Matki z dziećmi czekają na transport do Przemyśla lub docelowych miejsc w Polsce [ZDJĘCIA]

Andrzej Plęs
Andrzej Plęs
Krzysztof Kapica
Krzysztof Kapica
Kolejka pieszych uchodźców już po polskiej stronie istnieje, dwie – trzy setki głównie matek z dziećmi czekają na transport do Przemyśla lub docelowych miejsc w Polsce. Transport nieco nie nadąża, bo kolejka wcale nie skraca się, wciąż uzupełniana o tych, którzy przed chwilą przekroczyli granicę.

Przy właśnie pokładowanym długim przegubowym autobusie na niemieckich numerach rejestracyjnych policjant przez walkie – talkie radzi komuś, by podstawiano jednak duże maszyny, zamiast busów, bo jednocześnie zabierają na pokłada do 50 ludzi. Mundurowych można też zobaczyć w nowej roli, bo często pomagają kobietom ciągnąć walizki, albo pchać wózki z dziećmi. Albo nosić klatki ze zwierzętami. Te, po przejściu granicy, mogą poczuć się, jak w zwierzęcym raju, bo na pierwszych, przygranicznych metrach w Polsce czekają na psy, koty, chomiki, świnki morskie cztery namioty z pomocą weterynaryjną i góry karmy suchej i puszkowanej.

Międzynarodowych ekip reporterskich prawie tyle, co medycznych

Ze strony tych pierwszych słychać francuskie, angielski, niemiecki, japoński, nawet jest turecka TRT Kurdi, której większość Kurdów jednak nie dowierza, a ekipa telewizji włoskiej czemuś mówi po rumuńsku. Pomocy medycznej mrowie, i też międzynarodowej. Najbliżej granicy są ogromne namioty organizacji ratowników Rescue Without Borders, nad którymi powiewają izraelska i francuska flagi. Po sąsiedzku namiot medyków francuskich, w których karmiące matki mogą karmić, a w oferowanych im pampersach i mlekach w proszku można przebierać. Tuż obok karmi i leczy siódemka muzułmanów organizacji Humanity First z Niemiec, w składzie mają dwóch lekarzy.

- Najczęściej mają objawy odwodnienia, biegunkę i ogólne wyczerpanie – mówi o uciekinierach Sednam, będący lekarzem. Są tu od sześciu dni, nie wyklucza, że za kilka przyjedzie ich „zluzować” inna grupa.

Szkot z Ivernes w charakterystycznym kilcie na biodrach rozdaje uchodźcom żywność i słodycze, dzieciom zabawki, jego kolega smaży omlety za blatem stoiska. Trochę dni już tu są i będą dalej, jak długo to będzie możliwe. Tuż obok niego mężczyzna w stroju pirata, z francuską flagą na ramionach rozbawia dzieci, rozdaje im pluszaki i pomaga matkom z bagażami. Nieopodal rozłożył się namiotem harcerski Zastęp Granica.

- Ja z Poznania, koleżanka z Koszalina, inni ze Śląska, z Warmii i Mazur, z całej Polski jesteśmy – wylicza Urszula. I nie potrafi powiedzieć, jak liczny jest Zastęp, bo część z nich służy na przemyskim dworcu, część w Hali Kijowskiej, część w byłym Tesco przy u. Lwowskiej. – Tak na jedną zmianę jest nas ze 40 osób.

Roznoszą uciekinierom środki czystości i zabawki dla dzieci, udzielają podstawowej pomocy medycznej.

Po przeciwnej stronie alejki, prowadzącej do granicy, organizacja sikhijska z Wielkiej Brytanii. Gotują i karmią. Nieopodal sześciu Francuzów z Bretanii, co podkreślają flagą regionu w biało – czarne pasy Rozdają dzieciom słodycze i podstawowe środki czystości dla dorosłych. Na końcu alejki, już niemal przy asfaltowej jezdni, jaskrawością kolorów ściąga uwagę tablica z napisem: „Telefon dla Żydów z Izraela”. W trzech językach. I już na pasie zieleni przy jezdni cztery ogromne namioty. Azjatyckie „krzaczki” w napisach nawet w tym międzynarodowym towarzystwie zaskakują. Na tablicach informacyjnych przy wejściach: „Rule of Law Foundation”, więc organizacja pomocowa Chińczyków, rozsianych po całym świecie, tylko nie w Chinach.

- To wszystko przez władze Chin – przekonany jest Alan z USA. – To one popchnęły Putina do tej wojny.

On i kilkoro jego koleżanek i kolegów, którzy tu przybyli, nie są przeciwko Chinom, tylko ich ustrojowi. A tu niosą pomoc przede wszystkim medyczną, ale też karmią uciekinierów. Alan mówi, że organizują dla tych chętnych loty z Rzeszowa do Toronto albo któregoś z krajów południowo – wschodniej Azji. Za darmo. I każdy, kto się na to zdecyduje ma już opłacone na miesiąc miejsce w hotelu.

Nafen z Manchesteru przyjechał z kilkorgiem przyjaciół. Kibicuje City, jego żona United, ale to nie piłkarskie nieporozumienia małżeńskie przygnały go pod polsko-ukraińską granicę. Więc co? Wali się pięścią w lewą pierś. - Serce mi kazało – mówi. – Musimy powstrzymać to zło, dla dobrych ludzi. Na razie pomaga uciekinierom taszczyć walizy, podprowadza do autokarów.

Anna ma koło siedemdziesiątki, jest tu z córką Leną.

- My z obwodu lwowskiego przyjechały – mówi młodsza. Dokąd jadą? – Do domu odpowiada córka. Czyli gdzie? – No do domu, pod Lwów.

Dwie kobiety wracają, zamiast uciekać, jak to robi reszta? To po co przyjechały?

- Żeby przywieźć moje wnuki – tym razem mówi starsza. – I wracamy, bo tam jest nasz dom. A zresztą na razie u nas jeszcze spokojnie.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na przemysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto